Ale...

o co chodzi?
  •       „Nie tworzę prac wybitnych, mam świadomość własnej niedoskonałości i popełnianych błędów, nie oczekuję więc pochwał i wysokich not.
    Wystawiam fotografie.
          Chcę podzielić się swoim spojrzeniem na Świat i cieszyć radością innych z ich oglądania. Życzę sobie stałego twórczego niezadowolenia z wykonanych zdjęć. Dlaczego? Bo tylko ono jest gwarancją robienia coraz lepszych.”
  • za Hardnut'em

Archiwum[spis treści]

ostatnie komentarzenajczęściej komentowane
  1. Didimos — Podoba się. Indie mnie pociągają i jednocześnie się ich boję. Takich Indii boję...
  2. Didimos — Pierwsze Twoje kolorowe, które do mnie gada.Pewnie przez ten szalony bokeh. Yes, I know...
  3. Sukesh — All the best
  4. Julia — Bardzo podobają mi się podobają zdjęcia zawarte na filmie, aż serce rusza. Pozdrawiam...
  5. Franek — Uwielbiam Pana zdjęcia, są po prostu świetne. Od wielu lat śledzę tego bloga i staram...
  6. Tomek — Miejsce niemal idealne. Zdjęcie super.
  7. Anettt — Świetne jest.
  8. Bartosz — Dziękuję :) Miło mi to czytać :)
  9. Piotr — I tego właśnie szukam w fotografii. Zachwytu nad drobiazgami. Cz/b takiego efektu by...
  10. Bartosz — Już niedługo na blogu :)

Zobacz wszystkie...

SŁOWA KLUCZOWE

Czwartek, 01 Lipca 2010

Kalkuta, czwarta rano.

galeria, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, rikszarz, Kalkuta, sudder street
     Ostatniego dnia mojej wizyty w Kalkucie. Gdy włóczyłem się, jeszcze skrytymi w półmroku uliczkami wokół Sudder Street. Co prawda targ kurczaków już się rozpoczynał, ale w najmniejszym stopniu nie przeszkadzało to w śnie okolicznym rikszarzom.
Kalkuta. Czwarta rano.

Czwartek, 01 Lipca 2010

Sprzedawcy. Część siódma.

galeria, portret uliczny, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, sprzedawcy, Delhi, Paharganj
„Kolejne bezimienne, zamknięte w celuloidowych ramach, twarze spoglądają na mnie z suszących się filmów. Żadnych sytuacji, szerszych planów — same portrety w zbliżeniu. Wszystkie podobne. Detale zacierające się w tej mozaice. Żadnych historii.”
Zbyt wcześnie

     I kolejne z serii sprzedawców.
Złapane późnym wieczorem na Paharganj.
Sprzedawcy - New Delhi
Sprzedawcy - New Delhi

Piątek, 02 Lipca 2010

W akharze Tulsi Ghat.

galeria, reportaż, czarno - białe, cyfrowo, wyprawa, Indie, Varanasi, kushti
     Znów wracam do tego wspaniałego miejsca, jakim była akhara kushti w Varanasi. Tym razem w czerni i bieli...
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Kushti. Tulsi Ghat Akhara.

Poniedziałek, 05 Lipca 2010

Zdjęcie na... poniedziałek

galeria, street, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, zwierzaki, święte krowy, Orissa, Puri
     Bo na niedzielę już nie zdążyłem. Tylko zdjęcie, bez historii i opowiastki. Po prostu leżąca na ulicy krowa dobrze ułożyła mi się w kadrze...
Tuż przy Świątyni Jagannath. Puri.
     Dobrej nocy. I oby aktualne, cząstkowe wyniki wyborów prezydenckich (według danych PKW z 51% obwodów, Bronisław Komorowski otrzymał w II turze wyborów prezydenckich 49,59% głosów, a Jarosław Kaczyński - 50,41%), rano były już inne. Dalekie od zaściankowości, ksenofobii i pieniactwa.
Oby...

Wtorek, 06 Lipca 2010

Zaułek rzemieślników.

galeria, street, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, Delhi
     Ostatni dzień mojej samodzielnej „wyprawy” spędziłem włócząc się po wąskich uliczkach wokół dworca kolejowego New Delhi. I oczywiście musiałem po raz kolejny trafić do zaułku rzemieślników, jak nazwałem fragment tłocznej uliczki, na której co krok można było zobaczyć ludzi pracujących w małych ulicznych warsztatach. Zresztą zdjęcia z tego miejsca pokazywałem już we wpisach Warsztat uliczny oraz Zaczynam nieudanym. I na pewno do zaułka zajrzę jeszcze nie raz...
Zaułek rzemieślników. New Delhi.

Wtorek, 06 Lipca 2010

Powrót do akhary Tulsi Ghat.

galeria, reportaż, czarno - białe, cyfrowo, wyprawa, Indie, Varanasi, kushti, joga
     W większości kultur istnieje tradycyjna forma walki. Większość z nich można przyrównać do sportu znanego dzisiaj pod nazwą zapasów. Miały one na celu przede wszystkim stałe podnoszenie sprawności i umiejętności bojowych członków danej społeczności. Bez eliminowania go z potencjalnych potyczek.
     Od północnych zakątków Europy (Devonshire i Kornwalia w Wielkiej Brytanii bądź krajami nordyckimi), przez Europę kontynentalną (m. in. Szwajcaria, Sardynia, Włochy bądź Gruzja i Armenia) aż po Afrykę (Senegal, Gambia, Togo, Burkina Faso) i Azję, wszędzie tam można natrafić na ludzi kultywujących tradycje zapaśnicze. W Indiach trafiłem na zapaśników Kushti.
     Cechą charakterystyczną tej odmiany zapasów jest arena (akhara), na której odbywają się treningi. Jej podłożem jest glina wymieszana z solą. Już samo przygotowanie do treningu stanowi osobną ceremonię. I jednocześnie rozgrzewkę przed właściwą walką.
     Lecz tradycyjne zapasy indyjskie to nie tylko sport. To pewien sposób życia ograniczony wieloma regułami i podporządkowany zasadami mistrza/trenera/guru. Wszystko związane jest z życiem w czystości, które ma pomagać w budowaniu siły i zachęcać do treningów. I nie chodzi tutaj tylko o proste zakazy wykluczające palenie, picie bądź seks. W akharach uczeń nie ma wolnego czasu — cała jego dzienna aktywność podporządkowana jest samodoskonaleniu. Pod bacznym wzrokiem nauczyciela, rzecz jasna...
     Razem mieszkają, razem trenują, przygotowują posiłki, dbają o swój dom. Starsi pomagają młodszym w nauce. Opiekują się sobą w przypadku choroby bądź kontuzji. Pobyt w akharze umożliwia nawiązanie niesamowicie bliskich relacji, które dla mnie, człowieka z zewnątrz, odbiciem typowych zachowań w rodzinie. Mimo tak niesamowitego nagromadzenia testosteronu.
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Kushti. Tulsi Ghat Akhara.
     Zdjęcie pochodzi z mojej ulubionej akhary Tulsi Ghat. Wtorki zwyczajowo poświęcone są bóstwu opiekuńczemu kushti — Hanumanowi i te dni przeznaczone są na odpoczynek, regeneracje i drobne prace porządkowe na terenie szkoły. Oczywiście nie można zapomnieć o jodze, która uzupełnia ćwiczenia fizyczne a jednocześnie hartuje umysł.

PS

     Tak się zastanawiam i powoli dochodzę do wniosku, że jednak zbyt często zamieszczam wpisy na blogu... Może powinienem popracować nad stroną i tam zamieszczać pełne historie/tematy? Sam nie wiem...

Środa, 07 Lipca 2010

Akhara Tulsi Ghat.

galeria, reportaż, czarno - białe, cyfrowo, wyprawa, Indie, Varanasi, kushti, joga
     Idąc za ciosem poprzedniego wpisu... Tym razem bez historii...
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Kushti. Tulsi Ghat Akhara.

Czwartek, 08 Lipca 2010

Varanasi. Po raz kolejny.

galeria, street, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, zwierzaki, Varanasi, Ganges, ghaty, osioł
     Tamtego dnia, po poranku spędzonym z kushti wybrałem się ghatami w kierunku mostu kolejowego. Dochodziło południe... Upał był nieznośny. Nigdy czegoś takiego nie przeżyłem. Kamienne schody piły temperaturę jak gąbka, jednocześnie odbijając promienie Słońca. Płynący obok Ganges parował. Było to najgorętsze miejsce w jakim kiedykolwiek byłem. Sahara i sudańskie piekiełko mogą się schować. Letnia Dolina Królów biła miłym chłodem w porównaniu do tego piekarnika.
Gdy zatrzymałem się by zrobić to zdjęcie i spoglądałem przez kominek przez przypadek dotknąłem metalową częścią Bronici policzka. Pierwszy raz zdarzyło mi się oparzyć aparatem...
Południe na ghatach w Varanasi.

Czwartek, 08 Lipca 2010

Na ghatach.

galeria, portret uliczny, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, Varanasi, Ganges, ghaty
„Kolejne bezimienne, zamknięte w celuloidowych ramach, twarze spoglądają na mnie z suszących się filmów. Żadnych sytuacji, szerszych planów — same portrety w zbliżeniu. Wszystkie podobne. Detale zacierające się w tej mozaice. Żadnych historii.”
Zbyt wcześnie

     Zapędzony siłą, przez korporacyjną, nigdy nie czyszczoną klimatyzacją, na zwolnienie lekarskie mam trochę więcej czasu na skanowanie i zmniejszanie zdjęć z ostatniego wyjazdu do Indii.
Fotografia zrobiona jest tego samego dnia, o tej samej porze co poprzednia.
Na ghatach. Varanasi.

Piątek, 09 Lipca 2010

200

trochę tekstu, galeria, czarno - białe, portret, na błonce, wyprawa, Indie, Sadhu, Varanasi, Ganges, ghaty
     No i blog dorobił się dwusetnego wpisu. Tym razem jednak tej okrągłej liczby nie przegapię, tak jak miało to miejsce z pierwszą setką.
Dwieście wpisów, 529 dni od uruchomienia bloga. Udało mi się zainteresować Was tą stroną tak, że notuję średnio ponad 350 unikalnych adresów ip dziennie, ponad 40 osób subskrybuje mój kanał RSS. Te 200 wpisów skłoniło 150 Gości do pozostawienia prawie pól tysiąca komentarzy. Dzięki Waszemu wsparciu udało mi się zdobyć tytuł Bloga Roku 2009 w kategorii „Foto, wideo, komiks”.
Dziękuję Wam za odwiedziny i komentarze motywujące do dalszego publicznego pokazywania moich fotografii.
Sadhu. Lalita Ghat. Varanasi.
     A zdjęcie? Dla mnie to kwintesencja miasta, któremu Czołowa Pogodynka RP poświęcił w swojej książce o Indiach całe pół strony. Sam nie wiem czemu Varanasi wspominam z takim sentymentem. Każdą chwilę tam spędzoną.
Tego Sadhu spotykałem każdego poranka, gdy jeszcze półmrok spowijał przybrzeżne budynki. To on odezwał się do mnie pierwszy. I nie były to sztampowe pytania w stylu „skąd jesteś” czy też „jak podobają ci się Indie”. Zapytał czy już wiem czego szukam i czy znając cel będę szczęśliwy.
Każdy kolejny poranek, zaraz po wyjściu z hotelu spędzałem w jego towarzystwie, pijąc poranny czaj i rozmawiając. Bądź milcząc patrzyliśmy jak różowieje niebo nad Varanasi.

Poniedziałek, 12 Lipca 2010

Niby nic...

plfoto, promocja
a jednak cieszy...
     Dzisiaj rano, podczas porannego przeglądania sieci spotkała mnie niezmiernie miła niespodzianka... Na portalu, który od dawna już traktuje bardzo lekko, moja fotografia otrzymała wyróżnienie w postaci Zdjęcia Dnia. Przyjemność jest tym bardziej duża, że moje fotografie na plfoto zazwyczaj przechodzą niezauważone. Bądź niekomentowane. Powtórzę się po raz kolejny — to bardzo miłe, gdy coś, co robi się dla przyjemności, dla siebie nagle zostaje docenione...
Plfotowe zdjęcie dnia — 12.07.2010
źródło: plfoto.com
12.07.2010
     Tym samym zdjęcie to mogę dołożyć do pozostałych, które uzyskały plfotowe wyróżnienie.

Poniedziałek, 12 Lipca 2010

Pieskie życie. Varanasi.

galeria, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, zwierzaki, Varanasi, Ganges, ghaty
„Spotyka się je na każdym kroku. Biegające całymi watahami, samotnie śpiące w cieniu, wygrzebujące resztki pożywienia ze stosów odpadków, bezlitośnie przeganiane. Najlepsi przyjaciela człowieka...”
Pieskie życie. Delhi.

     Dawno już nic nie zamieszczałem :). Ciąg dalszy fotografii, które ubrałem w roboczy tytuł „Pieskie życie” Możecie je zobaczyć tu, tu i tu.
Pieskie życie. Varanasi.

Wtorek, 13 Lipca 2010

Zaułek rzemieślników. Garncarz.

galeria, street, portret uliczny, czarno - białe, cyfrowo, na błonce, wyprawa, Indie, Delhi, garncarze
     Zdjęcia z delhijskiej tłocznej uliczki, której ściany okupowały dziesiątki maleńkich warsztatów pojawiły się na moim blogu już kilka razy (Warsztat uliczny, Zaczynam nieudanym oraz Zaułek rzemieślników). Dzisiaj jednak chciałem pokazać Wam kilka zdjęć garncarzy, którzy w tym miejscu z niesamowitą precyzją i prędkością produkowali wprost niewyobrażalne ilości mis, kubków, dzbanów.

Środa, 14 Lipca 2010

Tree Baba. Soul's pleasure.

trochę tekstu, galeria, czarno - białe, portret, na błonce, wyprawa, Indie, Sadhu, Varanasi, Ganges, ghaty
     Jak co rano budzik zrywa mnie przed czwartą rano. Szybki, nie dający ochłody prysznic pozwala zmyć z siebie resztki snu. Jak co rano upycham w plecaku, obok aparatów, kilka filmów. Zbiegając stromymi, hotelowymi schodami do wyjścia zarzucam go na plecy.
     Zaspany portier uchyla tylko oko słysząc jak odsuwam kratę przy wejściu. Przywykł już do moich porannych wycieczek. Krata skrzypi niemiłosiernie zanim wreszcie uda mi się odchylić ją na tyle, bym mógł wyjść na zewnątrz.
Wąska uliczka. Zwalniam na chwilę. Rozkoszuję się chłodem poranka.
     I znów biegiem. Krowa (tuaj się pojawiła), kapliczka Ganeśi, zakręt w prawo. Przeskakując schodki zbiegam w dół, w kierunku Gangi. Złożonymi dłońmi pozdrawiam Sadhu siedzącego pod aśramem „Tree Baba. Soul's pleasure”. Starzec jak co rano życzy mi „bogatego dnia”.
     Truchtem w dół. Kolejny zakręt w prawo i wpadam w ciemny, długi tunel, przy ścianach którego śpią pielgrzymi i przybywający do Varanasi święci mężowie. Uff... Tym razem udało mi się zdążyć przed stadem krów wracających w rzecznego wodopoju.
     Tunel urywa się nagle a pode mną rozpościera się panorama ghatu Lalita. Zwalniam schodząc wysokimi i niezwykle stromymi schodami.
     Jeszcze chwila rozmowy z moim Sadhu, poprawienie plecaka i rozpoczynam trucht w kierunku ghatu Tulsi.
Kushti już się zbierają...

     Wracając do hotelu zatrzymałem się na chwile przy „Tree Baba”. Sadhu wciąż tam był, a ja bardzo chciałem uwiecznić jego portret...
Sadhu. "Tree Baba". Varanasi.
Sadhu. "Tree Baba". Varanasi.

Czwartek, 15 Lipca 2010

Walka. (Retuszer poszukiwany!)

galeria, reportaż, czarno - białe, cyfrowo, wyprawa, Indie, Varanasi, Delhi, kushti
     Po raz kolejny wracam do akhary kushti. Tym razem jednak do Delhi, do najsłynniejszej i najbardziej utytułowanej — Guru Hanuman Akhara. Gdyby nie Tarun i Ajay — fantastyczni właściciele Truly India Travel nigdy nie udałoby mi się tam trafić. Dzięki nim miałem okazję spędzić ostatnie dni mojego pobytu w Indiach na podglądaniu zapaśników podczas ich codziennych zajęć.
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Guru Hanuman Akhara. Początek sparingu.
     Po raz kolejny cyfrowe zdjęcie przekonwertowane na czerń i biel. Ostatnio nie radzę sobie z kolorem. Nie potrafię nad nim zapanować tak, by zaczął mi się podobać. Jednak oddanie rzeczywistości w czymś więcej niż odcieniach szarości jest diabelnie trudnym zadaniem. I mogę tylko pozazdrościć fotografom, których zdjęcia przygotowywane są przez fachowców. Od razu przed oczyma staje mi jedna ze scen, opisywanego tutaj pokrótce filmu „Fotograf wojenny”. Nachtwey rozmawia z mężczyzną odpowiedzialnym za przygotowanie odbitek, korygując kolejne wersje. Jednak mieć zamysł i materiał wyjściowy a osiągnąć odpowiedni, zamierzony efekt to dwie zupełnie różne historie.
Dlatego też oficjalnie ogłaszam: poszukuję retuszera! Osoby, która potrafi okiełznać kolor.

Piątek, 16 Lipca 2010

206. Tylko zdjęcie.

galeria, portret uliczny, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, Orissa, Puri
„Kolejne bezimienne, zamknięte w celuloidowych ramach, twarze spoglądają na mnie z suszących się filmów. Żadnych sytuacji, szerszych planów — same portrety w zbliżeniu. Wszystkie podobne. Detale zacierające się w tej mozaice. Żadnych historii.”
Zbyt wcześnie

Tuż przy Świątyni Jagannath. Puri.

Niedziela, 18 Lipca 2010

Zdjęcie na niedzielę. Rodzinka.

galeria, street, trochę koloru, cyfrowo, wyprawa, Indie, Orissa, Puri
     Uff... Tym razem zdążyłem ze zdjęciem...
Zrobiłem je podczas jednej w porannych włóczęg po wiosce rybackiej na obrzeżach Puri. Trochę koloru by ożywić nieco czarno — biały blog.
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
W wiosce rybckiej na obrzeżach Puri.

Poniedziałek, 19 Lipca 2010

Sadhu. Po raz kolejny.

galeria, czarno - białe, portret, na błonce, wyprawa, Indie, Sadhu, Varanasi, Ganges, ghaty
     Spotkałem go w samo południe. Żar lał sie z nieba. Gorąc bił z dołu, od nagrzanych kamiennych schodów.
Myślałem, że znam już wszystkie triki wyciągania pieniędzy, jednak ten sadhu wyprowadził mnie z błędu. Numer „na obcą monetę” zobaczyłem po raz pierwszy. Chyba jednak już nasiąkłem Indiami i poziom mojej asertywności wzrósł niepomiernie w stosunku do tego, jaki był podczas mojej pierwszej wizyty w tym kraju.
     Sadhu odszedł z niczym. Ja miałem przynajmniej zdjęcia.. A wystarczyło, żeby grał ze mną fair.

Wtorek, 20 Lipca 2010

Sprzedawcy. Część ósma.

galeria, portret uliczny, czarno - białe, cyfrowo, wyprawa, Indie, sprzedawcy, Orissa, Puri
„Kolejne bezimienne, zamknięte w celuloidowych ramach, twarze spoglądają na mnie z suszących się filmów. Żadnych sytuacji, szerszych planów — same portrety w zbliżeniu. Wszystkie podobne. Detale zacierające się w tej mozaice. Żadnych historii.”
Zbyt wcześnie

     I kolejne z serii sprzedawców. Tym razem z placu przy Świątyni Jagannath w Puri.
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Sprzedawcy - Puri

Środa, 21 Lipca 2010

Znowu kushti.

galeria, reportaż, czarno - białe, cyfrowo, wyprawa, Indie, Varanasi, Delhi, kushti
     I znów wracam do najsłynniejszej akhary kushti — Guru Hanuman Akhara.
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Guru Hanuman Akhara.

Sobota, 24 Lipca 2010

Tulsi Ghat Akhara.

galeria, reportaż, czarno - białe, cyfrowo, wyprawa, Indie, Varanasi, Delhi, kushti
     Ciekaw jestem jak w październiku zareagują chłopaki z tej Akhary, gdy pojawię się niezapowiedziany, z tekturową tubą pełną odbitek pod pachą...
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Kushti. W akharze Tulsi Ghat. Varanasi.
     Powtórzę się — jeśli ktoś z Was poświęciłby kilka godzin na tym by nauczyć mnie radzenia sobie z kolorem byłbym niezmiernie wdzięczny.
Miłego dnia. I znikam na rower. A może w końcu uda mi się połączyć te dwa zainteresowania... :)

Niedziela, 25 Lipca 2010

Jatki. W wersji lajt.

galeria, street, trochę koloru, cyfrowo, wyprawa, Indie, zwierzaki, Delhi
     Pierwszego dnia pobytu w Delhi wybrałem się na włóczęgę w Dzielnicy muzułmańskiej, niedaleko Meczetu Piątkowego — Dżami Masdżid. Trudno było nie trafić na targ zwierząt i przyległe do niego rzeźnie. Powietrze było aż gęste od smrodu krwi, mięsa i zwierząt trzymanych w fatalnych warunkach. Powstrzymałem jednak zarówno odruch wymiotny jak i chęć ucieczki stamtąd. Wyciągnąłem aparat i zacząłem fotografować. Jeszcze krygując się przed skierowaniem obiektywu w kierunku ludzi.
Zdjęcie, które dzisiaj Wam pokazuję jest najlżejszym, najmniej drastycznym ze wszystkich tam zrobionych.
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Targ zwierząt. Delhi - dzielnica muzułmańska

Niedziela, 25 Lipca 2010

Zdjęcie na niedzielę.

galeria, street, trochę koloru, cyfrowo, wyprawa, Indie, Varanasi, Ganges, pudźa, ghaty
     Podczas mojego ostatniego pobytu w Varanasi zdarzało się czasami, że miałem wrażenie przebywania w mieście, w którym wprowadzono stan wojenny. Policja i wojsko były widoczne na każdym kroku. Spotykałem ich nawet w najciemniejszych i najbardziej nieturystycznych zaułkach. Nie wiem czy było to spowodowane rosnącymi niepokojami społecznymi (pora sucha jest czynnikiem w głównej mierze je determinującym) czy też ogromną rzeszą indyjskich pielgrzymów przybywających do Złotej Świątyni.
Zdjęcie zrobiłem podczas pudży (pudźy? puji? pisownia polska nazw indyjskich jest dla mnie nadal zagadką). Bramini, którzy prowadzili wieczorną ceremonię byli nieodstępowani ani na krok przez świtę wojskowych.
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Ganges w aranasi. W trakcie wieczornej pudży.

Poniedziałek, 26 Lipca 2010

Sikh. Po raz kolejny.

galeria, czarno - białe, portret, na błonce, wyprawa, Indie, Sikhowie, rikszarz, Delhi
„Kolejne bezimienne, zamknięte w celuloidowych ramach, twarze spoglądają na mnie z suszących się filmów. Żadnych sytuacji, szerszych planów — same portrety w zbliżeniu. Wszystkie podobne. Detale zacierające się w tej mozaice. Żadnych historii.”
Zbyt wcześnie
     Pierwszego dnia chciałem odwiedzić dzielnicę muzułmańska wraz z górującym nad nią Meczetem Piątkowym — Dżami Masdżid. Złapałem pierwszą motorikszę, za kierownicą której siedział Sikh. Tak z sentymentu i dużej estymy jąką darzę przedstawicieli tej grupy społeczno—religijnej.
I oczywiście musiałem zrobić mu portret. To była pierwsza klatka, jaką zrobiłem podczas mojego ostatniego pobytu w Indiach.
Sikhijski rikszarz. Delhi.

Poniedziałek, 26 Lipca 2010

Kushti (Photo) Story.

galeria, czarno - białe, wyprawa, Indie, Varanasi, Delhi, kushti
     Tym razem więcej zdjęć zrobionych w odwiedzonych przeze mnie akharach. Powoli składają się w reportaż. Jednak uważam, że dopiero kolejna wizyta, kolejny pobyt u zapaśników pozwoli na połączenie fotografii w spójną całość. I przedstawienie ginącej tradycji Indii...
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Kushti. Przyrządy treningowe. Tulsi Ghat Akhara.
Kushti. Trening siłowy. Tulsi Ghat Akhara.
Trening. Guru Hanuman Akhara.
Początkujący zapaśnik. Guru Hanuman Akhara.
Sparing. Guru Hanuman Akhara.
Guru Hanuman Akhara.

Wtorek, 27 Lipca 2010

Trochę inne zdjęcie.

trochę tekstu, galeria, trochę koloru, cyfrowo, wyprawa, Indie, Varanasi, Ganges, pudźa, ghaty
     Bo zazwyczaj nie fotografuję dzieci, bo staram się, poprzez dobór szkła/odległości/wysokości, nie powodować przekłamania perspektywy, bo, przy zdjęciach kolorowych, poprawnie ustawiam balans bieli. To zdjęcie jest inne.
     Dziewczynka biegała wśród pielgrzymów czekających na ghacie Lalita na wieczorną pudżę. Próbowała im wcisnąć kwiaty i papierowe łódki, które puszcza się z nurtem Gangi, jako ofiara dziękczynna za mijający dzień.
     Ceny były różne. Od pięciu rupii dla Hindusów po ponad sto dla Japończyków, Niemców i Amerykanów. Jednak to nie tradycyjne elementy hinduskiej modlitwy były powodem tego, że obcokrajowcy płacili. Jeśli popatrzycie na zdjęcie będziecie wiedzieli o czym mówię. Wystarczyło, że stawała blisko upatrzonych ofiar, zaciskała usta i robiła oczy, niczym Kot w butach ze Shreka a oni sięgali głębiej do kieszeni.
     Mnie najbardziej bawiła zmiana jej zachowania, którą mogłem obserwować, gdy za którymś razem z kolei czekałem na wieczorna modlitwę siedząc dokładnie w tym samym miejscu co zwykle. Z rozbrykanego dzieciaka (będzie też takie zdjęcie) zamieniała się w prawdziwą profesjonalistkę od wyciągania kasy. I robiła to z niesamowicie naturalnym wdziękiem.
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Tuż przed wieczorną pudżą. Varanasi.

Wtorek, 27 Lipca 2010

Jeszcze trochę Was ponudzę.

galeria, cyfrowo, wyprawa, Indie, Varanasi, pudźa, ghaty
     Jeszcze trochę ponudzę Was czarno—białymi fotografiami z Indii. Wiem, że część z Was może być już nimi znużona wiec postaram się niedługo pokazać coś „made in Poland”.
A od grudnia przygotujcie się na nadejście zdjęć z Wietnamu!
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Pudża. Ghat Latita. Varanasi.

Czwartek, 29 Lipca 2010

I znowu Guru Hanuman Akhara

galeria, czarno - białe, cyfrowo, wyprawa, Indie, Delhi, kushti
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Trening kushti. Guru Hanuman Akhara. Delhi.

Piątek, 30 Lipca 2010

Piąte Zdjęcie Dnia?

plfoto, promocja
     Muszę się pochwalić. Po raz piąty udało mi się zdobyć wyróżnienie, w postaci Zdjęcia Dnia, na portalu plfoto. Nie będę ukrywał, że zaskoczyli mnie po raz kolejny. Szczególnie, że moje zdjęcia lawirują na pograniczu tej galerii. Nie bawię się w kółeczka adoracyjne, nie pokazuje aktów, nie szopuję. Po prostu od czasu, do czasu pokazuję zdjęcia. Chyba bardziej myśląc o zareklamowaniu tego bloga, niż zbieraniu not.
Miło, że ktoś docenia efekty mojego hobby...
Plfotowe zdjęcie dnia — 30.07.2010
źródło: plfoto.com
30.07.2010
I takim to sposobem dokładam kolejne zdjęcie do grupki fotografii, które zdobyły uznanie na tym portalu.

Piątek, 30 Lipca 2010

Wpis 220

galeria, czarno - białe, cyfrowo, wyprawa, Indie, Delhi, kushti
     Kolejne, może już nie tak udane jak te prezentowane poprzednio, zdjęcie zrobione w akharze Guru Hanumana w Delhi.
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
W Guru Hanuman Akhara.

Sobota, 31 Lipca 2010

Pieskie życie. Varanasi.

trochę tekstu, galeria, trochę koloru, cyfrowo, wyprawa, Indie, zwierzaki, Varanasi, Ganges, ghaty
„Spotyka się je na każdym kroku. Biegające całymi watahami, samotnie śpiące w cieniu, wygrzebujące resztki pożywienia ze stosów odpadków, bezlitośnie przeganiane. Najlepsi przyjaciela człowieka...”
Pieskie życie. Delhi.

     Ciąg dalszy fotografii, które ubrałem w roboczy tytuł „Pieskie życie”(pojawiły się tu, tu, tu i tu).
     Wieczór. Wokół trwa turystyczny szoł, w jaki zamieniła się wieczorna modlitwa. Tuż nad samą rzeką śpi wychudzony psiak. Czujnie, strzygąc uszami, co chwilę podnosząc łeb...
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Pieskie życie. Varanasi.
Taka mała dygresja: w trakcie mojej pierwszej wizyty w Indiach, widok wynędzniałych psów mocno mną wstrząsnął. Teraz szykujemy się do wyjazdu do Wietnamu, gdzie psie mięso zalicza się do rarytasów... Teraz będzie gorzej.
Aby uzmysłowić Wam czego się obawiam, pozwolę sobie na cytat z książkowej relacji z rowerowej podróży po Chinach, Wietnamie i Kambodży autorstwa Roberta Maciąga:

Na targowisku, gdzieś po drodze, psy. Pieczone, świeżo zarżnięte lub jeszcze w klatkach. Drucianych, wypchanych do granic psiej i drucianej możliwości. Widok bezgranicznie żałosny.

     Najdziwniejsze jest to, że jedyna różnica pomiędzy sytuacją w Europie a Wietnamem jest rodzaj zwierzęcia. A jak różny odbiór. Nie przeszkadza nam hodowanie przemysłowe świń, krów czy kurczaków a wzdrygamy się na samą myśl o skrzywdzeniu psa. Targi zwierząt przeznaczonych do uboju nie wywołują w nas odrazy, nie oburza nas świadomość tego w jaki sposób zabijane jest zwierzę, z którego będą „takie pyszne, domowe wędliny”.     Wiec, błagam, nie piszcie mi o barbarzyństwie. Nie oceniajmy innych kultur zamykając oczy na czarne strony tej, w której żyjemy.