Ale...

o co chodzi?
  •       „Nie tworzę prac wybitnych, mam świadomość własnej niedoskonałości i popełnianych błędów, nie oczekuję więc pochwał i wysokich not.
    Wystawiam fotografie.
          Chcę podzielić się swoim spojrzeniem na Świat i cieszyć radością innych z ich oglądania. Życzę sobie stałego twórczego niezadowolenia z wykonanych zdjęć. Dlaczego? Bo tylko ono jest gwarancją robienia coraz lepszych.”
  • za Hardnut'em

Archiwum[spis treści]

ostatnie komentarzenajczęściej komentowane
  1. Didimos — Podoba się. Indie mnie pociągają i jednocześnie się ich boję. Takich Indii boję...
  2. Didimos — Pierwsze Twoje kolorowe, które do mnie gada.Pewnie przez ten szalony bokeh. Yes, I know...
  3. Sukesh — All the best
  4. Julia — Bardzo podobają mi się podobają zdjęcia zawarte na filmie, aż serce rusza. Pozdrawiam...
  5. Franek — Uwielbiam Pana zdjęcia, są po prostu świetne. Od wielu lat śledzę tego bloga i staram...
  6. Tomek — Miejsce niemal idealne. Zdjęcie super.
  7. Anettt — Świetne jest.
  8. Bartosz — Dziękuję :) Miło mi to czytać :)
  9. Piotr — I tego właśnie szukam w fotografii. Zachwytu nad drobiazgami. Cz/b takiego efektu by...
  10. Bartosz — Już niedługo na blogu :)

Zobacz wszystkie...

SŁOWA KLUCZOWE

Środa, 01 Czerwca 2011

Niewinni!

trochę tekstu, kij w mrowisku
Dzisiaj nie będzie fotograficznie. Będzie o sprawie, która bulwersowała mnie od samego początku.
     Cztery lata temu w południowo — wschodnim Afganistanie, w miejscowości Nangar Khel polski patrol z ramienia ISAF otworzył ogień w kierunku prowizorycznych stanowisk talibów. Niestety, wojsko oślepione przez niekompetentnych i krótkowzrocznych polityków (populistyczna i zacietrzewiona polityka imć Macierewicza), którzy pozbawili nasze wojsko wywiadu i kontrwywiadu stojących na wysokim poziomie. Fakt niedokładnego rozpoznania sprawił, że część z wystrzelonych granatów spadło na wioskę, gdzie zginęło sześć osób a kolejne trzy zostało ranne. Do tego należy dołożyć sprawę jakości broni i amunicji (osiemset metrowe zbaczanie z pierwotnego toru lotu), którymi dysponuje nasza, niedofinansowana armia.
     Od razu w Polsce rozległy się krzyki, że to zbrodnia wojenna, celowe działanie i przestępstwo. Dla mnie największym draństwem jest gdy na polityczne żądanie zbiera się haki na nowo powstałą służbę. Zastanawia mnie jak wielkim trzeba być hipokrytą, by wysyłać ludzi na wojnę (podkreślam wojnę, a nie „misję pokojową” jak eufemistycznie określają polityczne jadaczki), w której żołnierz nigdy nie wie z której strony padną strzały. W jednej chwili mają do czynienia z bojownikami, którzy kilka chwil później odkładają karabiny i już są cywilami. Chyba ci krzykacze woleliby widzieć Polaków wracających do kraju w trumnach. Jak można sprawić, by żołnierz wysłany na tereny walk, obawia się otworzyć ogień gdyż na plecach czuje oddech prokuratury? Jak można porównywać walki z partyzantami i nieuniknione ofiary do masakry My Lai? Jak można tak haniebnie potraktować żołnierzy polskich, stawiając ich w roli zwykłych bandytów?
     Dzisiaj poczułem ulgę. Przed niezawisłym sądem sprawa została rozwiązana. Siedmiu żołnierzy zostało uniewinnionych. Cieszę się, że Polska potrafiła zmierzyć się z takim problemem i sprawa została doprowadzona do końca w majestacie prawa.
     Z drugiej strony zastanawia mnie fakt utraty wiarygodności Polski w oczach sojuszników, odcięcie od pełnych danych wywiadowczych i wyrzucenie poza pierwszy krąg informacyjny. Wszystko z powodu jednego człowieka ze śmieszną kozią bródką.

A przy okazji — jak ma się ten nieszczęśliwy zbieg okoliczności do jawnego i usankcjonowanego przez laureata Pokojowej Nagrody Nobla morderstwa? Tutaj pieski już nie szczekają.

Czwartek, 02 Czerwca 2011

Mgła

galeria, krajobraz, czarno - białe, cyfrowo
     Zawsze patrzyłem z zachwytem pomieszanym z nutką zazdrości na zdjęcia krajobrazowe, na których mgła gra rolę pierwszoplanową. Przez te kilka lat, w trakcie których Fotografia towarzyszyła mi codziennie, nie miałem okazji zobaczyć tego gęstego mleka otulającego wszystko z zasięgu wzroku, wytłumiającego dźwięki. Aż do ostatniej wizyty na Wyspie Sobieszewskiej. Tuż przed iczkowymi warsztatami mleko rozlało się nad korytem Martwej Wisły. Mimo, że czas gonił nie mogłem się powstrzymać by nie pstryknąć kilku zdjęć...
I nadal uważam, że krajobraz jest najtrudniejszym tematem w Fotografii. I z jeszcze większym szacunkiem patrzę na tego typu prace.
Wyspa Sobieszewska
źródło: www.sobanek.com

Wtorek, 07 Czerwca 2011

Z porzuconej kliszy.

galeria, portret uliczny, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, sprzedawcy, Kerala, Alappuzha
     Ostatnia wizyta w Indiach nie zaowocowała wieloma zdjęciami. Nie taki był jej zamysł. Niestety ilość fotograficznych „plonów” została mocno ograniczona starymi filmami, które spakowałem na wyjazd oraz kilkoma błędami w wywołaniu klisz. Ale o tym już było (tu i tu). W każdym razie z szuflady wyciągnąłem jeszcze kilka zdjęć. I po kilku godzinach plamkowania udało mi się doprowadzić je do postaci umożliwiającej prezentację na blogu.
Sprzedawca z Alappuzhi.
źródło: www.sobanek.com

Piątek, 17 Czerwca 2011

Kushti raz jeszcze.

galeria, reportaż, czarno - białe, cyfrowo, wyprawa, Indie, Delhi, kushti
     Ponieważ rower wylądował w serwisie, udało mi się wygospodarować trochę czasu by przejrzeć stare zdjęcia z Indii. I musiałem trafić na temat, który mnie wciągnął całkowicie i pojawiał się na bloku wielokrotnie — kushti. Tym razem mały zapaśniczy „backstage”. Starałem się na zdjęciach pokazać całokształt życia w akharach a przygotowywanie posiłków jest bardzo ważnym rytuałem. Rozcieranie migdałów, przygotowywanie ciasta na ćapati (chapati) jest ważnym elementem każdego dnia zapaśników.
Indie styczeń/luty 2011.Guru Hanuman Akhara.
źródło: www.sobanek.com
     Tak sobie myślę, że mimo, że zdjęć kushti powstało już wiele, to dla mnie nadal nie jest to zamknięty temat. Niestety wyjazd (bilet lotniczy) do najtańszych nie należy i nie mogę pozwolić sobie na to, by znów wybrać się do Indii...

Czwartek, 30 Czerwca 2011

Migawki z Kudowy.

galeria, street, czarno - białe, na błonce, Kudowa Zdrój
     Dwie klatki z długiego weekendu w Kudowie Zdroju. Taki mały fotograficzny powrót do źródeł — na spacer po tym sennym miasteczku zabrałem analogowy mały obrazek. I fotografowanie nim sprawiło mi masę frajdy.
Migawki z Kudowy Zd.
źródło: www.sobanek.com
Chciałbym w tym roku wrócić tam z rowerem. I pobić rekord swój prędkości w zjeździe. W końcu 78km/h to wcale nie jest tak dużo.