Ale...

o co chodzi?
  •       „Nie tworzę prac wybitnych, mam świadomość własnej niedoskonałości i popełnianych błędów, nie oczekuję więc pochwał i wysokich not.
    Wystawiam fotografie.
          Chcę podzielić się swoim spojrzeniem na Świat i cieszyć radością innych z ich oglądania. Życzę sobie stałego twórczego niezadowolenia z wykonanych zdjęć. Dlaczego? Bo tylko ono jest gwarancją robienia coraz lepszych.”
  • za Hardnut'em

Archiwum[spis treści]

ostatnie komentarzenajczęściej komentowane
  1. Didimos — Podoba się. Indie mnie pociągają i jednocześnie się ich boję. Takich Indii boję...
  2. Didimos — Pierwsze Twoje kolorowe, które do mnie gada.Pewnie przez ten szalony bokeh. Yes, I know...
  3. Sukesh — All the best
  4. Julia — Bardzo podobają mi się podobają zdjęcia zawarte na filmie, aż serce rusza. Pozdrawiam...
  5. Franek — Uwielbiam Pana zdjęcia, są po prostu świetne. Od wielu lat śledzę tego bloga i staram...
  6. Tomek — Miejsce niemal idealne. Zdjęcie super.
  7. Anettt — Świetne jest.
  8. Bartosz — Dziękuję :) Miło mi to czytać :)
  9. Piotr — I tego właśnie szukam w fotografii. Zachwytu nad drobiazgami. Cz/b takiego efektu by...
  10. Bartosz — Już niedługo na blogu :)

Zobacz wszystkie...

SŁOWA KLUCZOWE

Czwartek, 21 Kwietnia 2011

...rwa mać!

czarno - białe, na błonce, Rolleiflex 6002, trochę tekstu
     Prawie miesięczna przerwę w pisaniu na bloga chciałem przerwać w inny, milszy sposób. Niestety to, co zobaczyłem po powrocie z Warsztatów w Złodziejewie totalnie mnie dobiło.
     Po bardzo długiej przerwie udało mi się naświetlić całe cztery filmy. Niby w ramach testów kupionego na allegro aparatu, który praktycznie spełniał moje wszystkie wymagania jeśli chodzi o średni format: ma pomiar światła, kwadratowy kadr, w miarę jasną matówkę, synchronizację z lampami błyskowymi na wszystkich czasach, jest zwarty i można podpiąć do niego szkła Zeissa. Brakuje tylko autofocusa. Ta wspaniała maszynka to Rolleiflex 6002.
     Niestety już w trakcie pierwszych wyzwoleń migawki zobaczyłem, że coś jest nie tak — lampa mimo różnych sposobów podłączenia była martwa. Ok, machnąłem na to ręką, bo nie każdy musi ich używać i wiedzieć jak to w danym sprzęcie wygląda. I z takim nastawieniem zanosiłem aparat do serwisu: szybka naprawa i będzie ok. Niestety wieczorem wymoczyłem te pierwsze filmy. I oto co zobaczyłem...
...rwa mać!
czarno - białe,na błonce,Rolleiflex 6002,trochę tekstu
Przykładowe 3 klatki naświetlone nowym nabytkiem...
     Totalne załamanie. Nie wiem o co chodzi... Zresztą mechanik z serwisu również... Czekam teraz na diagnozę mając nadzieję, że jednak aparat będzie jeszcze zdrowy...
A siarczyste „...rwa mać!” gości na moich ustach za każdym razem, gdy spojrzę na negatywy...
26 Kwietnia 2011 11:13
Współczuję.. Dlatego właśnie wolę cyfrówkę od filmu :( mam nadzieję, że doszedłeś, o co chodzi.
Pozdrawiam
26 Kwietnia 2011 12:10
Aparat wylądował u doktora :)
Dla mnie nie jest przeszkodą to, że muszę czekać na efekt - plastyka obrazu i tonalność z nawiązką to rekompensują.
I prócz takich sytuacji, gdy aparat jest uszkodzony na dzień dobry, sporadycznie zdarzają się wpadki spowodowane sprzętem.
No i cyfra jednak jest bardziej delikatna od analoga. 5D mkII, który jest naprawdę solidnym sprzętem nie przeżyłby nawet połowy tego, co stara wysłużona Bronica SQ-A...
W każdym razie dzisiaj będę wiedział co Rolleiowi dolega. I czy jest to uleczalne.

A aparatu na allegro - bez możliwości odbioru osobistego - już nie kupię.
bawgaj
www: http://bawgaj.eu
26 Kwietnia 2011 12:31
wiem co przezywasz, zimą, wraz pieknym rolleiflexem wybyłem na Słowacje , troszku popiliśmy z poznanymi ludzmi i po prostu aparat tam został, zapomniałem wziąć, tydzien później tam wróciłem, byli wszyscy i wszystko tylko rolleiflexa nie było, zdążyli najprawdopodobniej sprzedać, rwa mać, i tak to cieszyłem się parę miesięcy pięknym średniakiem ;(
26 Kwietnia 2011 12:36
Tak, wiem, że ta specyficzna jakośc filmowych fotek, zwłaszcza czarno-białych, jest nie do uzyskania w cyfrze, ale dla mnie przeważa w tej chwili głównie argument finansowy, nie jestem w stanie pozwolic sobie za płacenie za wywołanie, odbitki, a już zwłaszcza te kiepskie, nieee, nie teraz, może kiedyś :)
26 Kwietnia 2011 12:44
Bawgaj - rzeczywiście 'rwa mać' - współczuję. Ja mam jeszcze nadzieję, że aparat wróci do zdrowia...

Anna - ale to nie tak... wywołuje się samemu, skanuje również. Filmy z importu to nie są wielkie koszty. Chemia również. Za cenę w miarę dobrej lustrzanki cyfrowej masz setki filmów... Wbrew pozorom analog to nie jest droga zabawa. I żeby było jasne - nie neguję cyfry. Sam jej używam. Ale czasami cyfra nie przystoi... :)
26 Kwietnia 2011 13:55
Byc może, ale lustrzankę kupisz raz i masz ją na lata, bez dalszych kosztów.. Wszystko zależy, co jest akurat priorytetem. Napewno kiedyś wrócę do filmu, chociażby dla zabawy, na razie pooglądam sobie troszkę zazdrośnie, co tam inni z nim wyprawiają :)
bawgaj
www: http://bawgaj.eu
26 Kwietnia 2011 15:55
trzymam kciuki za Twojego średniaka ;)
pozwole sobie napisac zdanie o filmach w zwiazku z powyzsza dyskusją, poza plusami o ktorych pisał Bartek jest jeszcze jedna sprawa dosyc wazna, archiwizacja, mój bliski przyjaciel ostatnio stracił zdjęcia z ostatnich 7 lat, miedzy innymi z Australii, Nowej Zel i Nepalu, nie zostało mu nic...zero !
poza tym pomyslcie sobie gdzie bedziecie szukali swoich zdjec za 20 lat, w kupie złomu ???
ja osobiscie wole zdecydowanie film choc trza przyznac ze mialem krótki romans z cyfrą jakies 3 lata temu ;)
zdrówki
26 Kwietnia 2011 16:24
To ja dorzucę jeszcze jedno. Tym razem na niekorzyść analoga. Kiedyś argumentem przemawiającym za średnim formatem była fenomenalna jakość zdjęć. Szczególnie gdy poprawnie naświetliło się dobry slajd. Jednak, gdy zobaczyłem co dostaję z 21megapikselowej matrycy canona opadła mi szczęka. Ilość detali biła na głowę zdjęcie na kliszy.
Ale jednak ta sterylność czasami przeszkadza. No a do tego dochodzi pewien charakterystyczny "rys" związany z sposobem rejestracji światła i rozmiarem elementu światłoczułego.
Dlatego też używam obu metod. Każdą do innego typu zdjęć.

A to, że polecam wszystkim naświetlenie od czasu, do czasu krótkiego filmu to już zupełnie inna bajka. Bo nie chodzi tylko o efekt ale, może przede wszystkim, o to znów poczuć pokorę względem Fotografii.
26 Kwietnia 2011 21:59
Bawgaj, klisze też się poddają upływowi czasu. A w ogóle, to za dwadzieścia lat mam zamiar robic tak znakomite foty, że na te stare nie będę chciała wcale patrzec ;)

Powiązany wpis