Ale...

o co chodzi?
  •       „Nie tworzę prac wybitnych, mam świadomość własnej niedoskonałości i popełnianych błędów, nie oczekuję więc pochwał i wysokich not.
    Wystawiam fotografie.
          Chcę podzielić się swoim spojrzeniem na Świat i cieszyć radością innych z ich oglądania. Życzę sobie stałego twórczego niezadowolenia z wykonanych zdjęć. Dlaczego? Bo tylko ono jest gwarancją robienia coraz lepszych.”
  • za Hardnut'em

Archiwum[spis treści]

ostatnie komentarzenajczęściej komentowane
  1. Didimos — Podoba się. Indie mnie pociągają i jednocześnie się ich boję. Takich Indii boję...
  2. Didimos — Pierwsze Twoje kolorowe, które do mnie gada.Pewnie przez ten szalony bokeh. Yes, I know...
  3. Sukesh — All the best
  4. Julia — Bardzo podobają mi się podobają zdjęcia zawarte na filmie, aż serce rusza. Pozdrawiam...
  5. Franek — Uwielbiam Pana zdjęcia, są po prostu świetne. Od wielu lat śledzę tego bloga i staram...
  6. Tomek — Miejsce niemal idealne. Zdjęcie super.
  7. Anettt — Świetne jest.
  8. Bartosz — Dziękuję :) Miło mi to czytać :)
  9. Piotr — I tego właśnie szukam w fotografii. Zachwytu nad drobiazgami. Cz/b takiego efektu by...
  10. Bartosz — Już niedługo na blogu :)

Zobacz wszystkie...

SŁOWA KLUCZOWE

Środa, 23 Września 2009

I po wakacjach...

Indie, Nepal, trochę tekstu, wyprawa
     8 godzin temu wakacje się skończyły. Trzeba było wrócić do rzeczywistości nieskończenie dalekiej od tej, która otaczała mnie przez ostatnie trzy tygodnie. Rzeczywistości, na która nie sposób się przygotować.
     Chciałem by ten wpis był suchy, tylko informujący, że jestem, że już niedługo pojawią się zdjęcia z wyjazdu. Chyba nie potrafię. Wciąż mam przed oczami to jedyne uczucie, które mną zawładnęło gdy poczułem zapach Delhi. Chociaż nie, to uczucie pojawiło się już wcześniej, gdy na lotnisku w Helsinkach zobaczyłem tłumy Sikhów — forpocztę cywilizacji, do której zmierzałem. Brodaci mężczyźni w turbanach, kobiety pozawijane w koce — reprezentujących moim zdaniem elitę swojego narodu. Statystycznie bogatsi i lepiej wykształceni od reszty hindusów.
     Po sześciu godzinach lotu (między innymi nad oszałamiającymi górami Afganistanu) uderzenie rozgrzanego, mimo późnej pory, wypełnionego mieszanką nieznanych aromatów powietrza.
     Szaleńcza jazda zdezelowaną taksówka (okazało się, że był to osławiony Ambasador — po kilkunastu dniach stał się synonimem luksusu) ulicami New Delhi w kierunku najbardziej turystycznej dzielnicy stolicy Indii.
     Pahar Ganj, Main Bazar. Hotelowe centrum dla całej rzeszy backpackersów — ciemny wąwóz o bezkształtnych ścianach. Wyłaniające się z tej ciemności, wydobywane światłami samochodu (okazało się to ewenementem, że światła były w ogóle włączone!) owinięte w łachmany postacie śpiące na poboczu. Ludzie leżący na ziemi, na tylnych siedzeniach riksz, między budami, które rano okażą się sklepikami. Masa bezpańskich psów, krowy. Upał i wilgotność zapierające dech w piersiach. I wypełniająca nozdrza feeria zapachów.
     Później, za każdym razem szukałem tego pierwszego, mocnego wrażenia. Tego labiryntu, wąwozu, tego uderzenia biedy i przerażającej gromady ludzkiej. Bezskutecznie. Pod koniec pobytu cichy i spokojny Pahar Ganj stanowił miły odpoczynek...
     Przed przyjazdem myślałem, że jestem przygotowany i odporny, że ten kraj, to miasto nie zrobią na mnie tak porażającego wrażenia. Myliłem się. Na Indie nie można się przygotować. Ale ten początkowy szok, który, co zdaje się być wręcz niemożliwe, spotęgował się w Agrze i Varanasi, przemienił się w fascynację. Nie w miłość, bo tego jakże innego od europejskich krajów pokochać nie potrafiłem, lecz w czystą ciekawość nowego i fascynację.

PS

     Jako, że z założenia miał być to blog o Fotografii postanowiłem uzupełnić relacje o kilka spostrzeżeń:
  • Zabrałem zbyt wiele sprzętu foto — 5d z trzema szkłami i do tego Bronica to zdecydowanie zbyt wiele! Następny wyjazd mam zamiar oprzeć tylko na jednym aparacie
  • Nawet końcówka monsunu bije na głowę każdy deszcz występujący w naszej strefie klimatycznej. Przemakają plecaki, kurtki. Aparaty zamakają i przestają działać. Tylko worek foliowy może uchronić je przed zniszczeniem.
  • Canon 5d Mark II z eLkami jest wodoszczelny. Bronica i Holga niestety już nie.
  • Databank na zdjęcia z cyfry jest cudownym urządzeniem — wkrótce sklecę moje wrażenia z użytkowania go w postaci małego testu.
  • Miejsca na dysku/karcie oraz filmów nigdy zbyt wiele!


Na chwilę obecna tyle — dłuższą relację wraz ze zdjęciami postaram się przedstawić Wam jak najszybciej.
Kuba
 
23 Września 2009 19:43
Pisz więcej... i przede wszystkim wrzuć COŚ!!!
Czekam(y).
23 Września 2009 20:33
Już niedługo :)
Niestety ze względu na dużą ilość filmów do wywołania i pad monitora zdjęcia pojawią się z małym opóźnieniem...
Ale kolejne opowieści będę zamieszczał systematycznie.
Marta
 
24 Września 2009 09:15
oj, bardzo jestem ciekawa zdjęć z wyprawy :)
Malczer
 
24 Września 2009 15:37
Dawaj, dawaj!!! :)...
Sejlor
 
24 Września 2009 15:38
Ja również ;)
24 Września 2009 16:38
Bardzo to miłe... Dziękuje, że tak wierzycie, w moją umiejętność pokazania tego co widziałem...
Ale teraz napędziliście mi stracha - nie wiem, czy sprostam oczekiwaniom...
W każdym razie już niedługo na pewno coś pokażę.
Pozdrawiam serdecznie :)

A przy okazji - muszę zmienić ten kod obrazkowy. Jest strasznie upierdliwy.
Archi
 
24 Września 2009 23:46
Nie dziwie się temu co przeczytałem. Przeżyłem to samo i chyba tak samo. Powiem więcej, doskonale opisane, to co mi ciężko jest nadal opisywać, gdy słyszę kolejne "No i jak było?!" na biurowym korytarzu.
Dziwię się jednak czemuś. Dziwię się temu, że serce nie drgnęło. Bo we mnie coś się poruszyło. I kolejny raz nie wiem jak to opisać? Z każdym kolejnym dniem jestem jednak coraz bardziej pewien: tęsknię.

P.S. Ponieważ co i rusz zerkałem zza Twojego ramienia na tej 3-tygodniowej, wysokobudżetowej, azjatyckiej sesji, nie mogę się doczekać efektów. Popędzaj więc procesory, głaszcz monitor, pieść myszkę i czym prędzej wrzucaj zdjęcia!!! :)
28 Września 2009 13:03
Dawaj, dawaj stary - systematycznie :D
Łukasz
 
29 Września 2009 11:20
Ładnie opisane, czuje jakbym był na miejscu. Jednak zawsze byłem wzrokowcem, więc nie mogę doczekać się na zdjęcia... i kukri :D
Grzegorz
www: http://zaile.pl
30 Września 2009 09:55
Tylko pozazdrościć wrażeń :) po przeczytaniu z niecierpliwością czekam na Twoje fotki - moje GRATULACJE udanej wyprawy ! ;)
30 Września 2009 11:59
napiszę tylko tyle: ZAZDROSZCZĘ!!!! Indie są jednym z moich marzeń a nigdy nie dane mi było jeszcze zwiedzić tego kraju, mimo iż zahaczyłem o chiny i sri lankę. zobaczenie tygrysa na wolności musi być przede wszystkim sporym przeżyciem.
zapraszam do podzielenia się wrażaniami także na portalu www.herbataipodroze.pl i oczywiscie czekam na zdjęcia:)

Powiązany wpis