Ale...

o co chodzi?
  •       „Nie tworzę prac wybitnych, mam świadomość własnej niedoskonałości i popełnianych błędów, nie oczekuję więc pochwał i wysokich not.
    Wystawiam fotografie.
          Chcę podzielić się swoim spojrzeniem na Świat i cieszyć radością innych z ich oglądania. Życzę sobie stałego twórczego niezadowolenia z wykonanych zdjęć. Dlaczego? Bo tylko ono jest gwarancją robienia coraz lepszych.”
  • za Hardnut'em

Archiwum[spis treści]

ostatnie komentarzenajczęściej komentowane
  1. Didimos — Podoba się. Indie mnie pociągają i jednocześnie się ich boję. Takich Indii boję...
  2. Didimos — Pierwsze Twoje kolorowe, które do mnie gada.Pewnie przez ten szalony bokeh. Yes, I know...
  3. Sukesh — All the best
  4. Julia — Bardzo podobają mi się podobają zdjęcia zawarte na filmie, aż serce rusza. Pozdrawiam...
  5. Franek — Uwielbiam Pana zdjęcia, są po prostu świetne. Od wielu lat śledzę tego bloga i staram...
  6. Tomek — Miejsce niemal idealne. Zdjęcie super.
  7. Anettt — Świetne jest.
  8. Bartosz — Dziękuję :) Miło mi to czytać :)
  9. Piotr — I tego właśnie szukam w fotografii. Zachwytu nad drobiazgami. Cz/b takiego efektu by...
  10. Bartosz — Już niedługo na blogu :)

Zobacz wszystkie...

SŁOWA KLUCZOWE

Komentowany wpis:

Sadhu. Po raz kolejny.

Poniedziałek, 19 Lipca 2010

Imię *
E-mail *
Strona WWW
18.222.109.228
Wiadomosc *
Tekst z obrazka: *
26 Lipca 2010 01:04
Zawsze przy okazji takich spotkań mam mieszane uczucia, z jednej strony oczywiście nie lubię, jak się mnie ma za idiotkę zza granicy i wciska rozmaity kit, z drugiej strony, życie takich różnych cwaniaków jest jednak dalekie od sielanki, często musisz być cwaniakiem, żeby przetrwać, więc czasem płacę, ostatecznie, co tam.
Fajny ten portret u góry, mocne oczy.
19 Lipca 2010 13:20
Hmm... Może kiedyś zrobię osobny wpis o typowych indyjskich faux pax i sposobach na naciągnięcie turystów... Jakby nie było w ciągu tych kilku pobytów napatrzyłem się na wiele różnych dziwnych akcji...
19 Lipca 2010 12:59
"Ale o wycieczkowiczach z w. wym. krajów wolę nie wspominać. Ich zachowania bywają tak żenujące... I wyrabiają złą markę całej reszcie "bakpakersów" - czemu nie? Ciekawie byloby poczytac o roznicach kulturowych. Rozumiem, ze nie wyglada to jak w amerykanskich romansach?
19 Lipca 2010 11:41
Zaczyna się od "giftu" w postaci monety z kraju ościennego (to wzbudza ciekawość), po czym chwile później podarunek zamienia się w żądanie ekwiwalentu w rupiach indyjskich - zazwyczaj zawyżonego ponad stokrotnie do panującego kursu. Niestety amerykańscy/japońscy turyści od razu wyciągają pliki banknotów i płacą ciesząc się z okazji zasugerowanej przez miłego Hindusa.
Odmian tej metody jest dosyć dużo - głównie w Varanasi można obserwować jaką kasę potrafią wyciągać od przyjezdnych...
Ale o wycieczkowiczach z w. wym. krajów wolę nie wspominać. Ich zachowania bywają tak żenujące... I wyrabiają złą markę całej reszcie "bakpakersów"...
19 Lipca 2010 11:35
"na obcą monetę" czyli jak?