Ale...

o co chodzi?
  •       „Nie tworzę prac wybitnych, mam świadomość własnej niedoskonałości i popełnianych błędów, nie oczekuję więc pochwał i wysokich not.
    Wystawiam fotografie.
          Chcę podzielić się swoim spojrzeniem na Świat i cieszyć radością innych z ich oglądania. Życzę sobie stałego twórczego niezadowolenia z wykonanych zdjęć. Dlaczego? Bo tylko ono jest gwarancją robienia coraz lepszych.”
  • za Hardnut'em

Archiwum[spis treści]

ostatnie komentarzenajczęściej komentowane
  1. Didimos — Podoba się. Indie mnie pociągają i jednocześnie się ich boję. Takich Indii boję...
  2. Didimos — Pierwsze Twoje kolorowe, które do mnie gada.Pewnie przez ten szalony bokeh. Yes, I know...
  3. Sukesh — All the best
  4. Julia — Bardzo podobają mi się podobają zdjęcia zawarte na filmie, aż serce rusza. Pozdrawiam...
  5. Franek — Uwielbiam Pana zdjęcia, są po prostu świetne. Od wielu lat śledzę tego bloga i staram...
  6. Tomek — Miejsce niemal idealne. Zdjęcie super.
  7. Anettt — Świetne jest.
  8. Bartosz — Dziękuję :) Miło mi to czytać :)
  9. Piotr — I tego właśnie szukam w fotografii. Zachwytu nad drobiazgami. Cz/b takiego efektu by...
  10. Bartosz — Już niedługo na blogu :)

Zobacz wszystkie...

SŁOWA KLUCZOWE

Środa, 02 Marca 2011

6 godzin plamkowania...

galeria, portret uliczny, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, Kerala, Kochi, Alappuzha
     SZEŚĆ! Jeszcze nigdy nie miałem tak zniszczonych negatywów — ale jak pisałem, wszystkie te problemy mam wyłącznie na własne życzenie.
W każdym razie, w towarzystwie Toma Morello, Slasha i Kirka Hammetta dobrnąłem do końca tego żmudnego procesu i mogę Wam dzisiaj pokazać dwa kolejne sety, które wpisują się w dosyć szeroki temat, roboczo nazwany Portretem Podróży.

Pierwszy, zrobiony w Alleppey, gdy w końcu zdecydowałem się wyjść zabierając aparat fotograficzny. Mężczyznę spotkałem, niedaleko kwatery, w której się zatrzymaliśmy (Bella City — polecam!). Siedział pod opuszczonymi żaluzjami sklepowymi naprzeciwko świątyni Kidangaparambu...
Indie styczeń/luty 2011. Portret Podróży.
źródło: www.sobanek.com
Alappuzha. Luty 2011.
Alappuzha. Luty 2011.
     Drugi — to zdjęcia zrobione przy chińskich sieciach rybackich w Fort Kochi. Całe szczęście, że okoliczne drzewa poratowały mnie cieniem. Bez tego nie byłbym w stanie opanować kontrastów spowodowanych południowymi promieniami Słońca.
Indie styczeń/luty 2011. Portret Podróży.
źródło: www.sobanek.com
Fort Kochi. Luty 2011.
Fort Kochi. Luty 2011.

Sobota, 05 Marca 2011

Ś.P. Neopan...

trochę tekstu, galeria, portret uliczny, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, sprzedawcy, Kerala, Alappuzha
     Ostatnia wizyta na giełdzie fotograficznej wprawiła mnie w mało wesoły nastrój. Niestety mój podstawowy film, w średnim formacie, został wycofany z produkcji, a zapasy u hurtowników są na wyczerpaniu. Będę zmuszony do przejścia z Neopana400 na inny materiał. Szkoda. Szczególnie, że niedawno testowane produkty Kodaka są całe dekady postępu technologicznego za tym filmem. Chyba będzie trzeba przeprosić się z ilfordową Deltą. Tylko, że czeka mnie, po raz kolejny, opracowywanie procesu...
Neopan 400 na długo pozostanie w mojej pamięci. A ja będę żył nadzieją, że tak jak Velvia50, zostanie reaktywowany — wszak pojawiają się informacje, że produkcja została wstrzymana nie ze względów na ogólną kondycję fotografii analogowej, lecz z powodu procesu technologicznego, który nie spełniał rygorystycznych norm ochrony środowiska.
     Jednak Neopan400 na końcówce pozostawia pewien niesmak. Ok, ja zwalam winę na film, który niczemu nie zawinił. Bo to ja „walnąłem” się podczas naświetlania/wywoływania, ja zebrałem wodę drapakiem (takie cudowne szczypczyki Jobo), ja zmasakrowałem powierzchnie filmów i ja pozwoliłem wisieć im zbyt długo w pomieszczeniu o nieodpowiedniej wilgotności powietrza (nie rozprostowały się tak, jak to się dzieje zazwyczaj a do tego zebrały masę kurzu). W każdym razie skanowanie i przygotowywanie do prezentacji, tych kilku rolek to prawdziwa droga przez mękę. Co nie zmienia faktu, że do Neopana żywię bardzo ciepłe uczucia.

     Zdjęcie zrobiłem Alappuzhi, gdy po kilku dniach pobytu zdecydowałem się w końcu zabrać aparat ze sobą. W moich założeniach miało ono być częścią pary i wpisać się w szeroko ujęte założenia serii Portretu Podróży. Jednak zdjęcia zbyt mało się różniły, by budować z nich set. Może kiedyś, gdy skończą mi się zapasy fotografii, pokażę to drugie, bardziej ciasne ujęcie.
Indie styczeń/luty 2011. Alappuzha.
źródło: www.sobanek.com
Sprzedawca z Alappuzhi.

Niedziela, 06 Marca 2011

Portret (Podróży) na niedzielę.

trochę tekstu, galeria, portret uliczny, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, sprzedawcy, Kerala, Alappuzha
     Wracam do naturalnego sposobu prezentacji zdjęć składających się na serię Portretu Podróży. Co prawda fotografie są mniejsze niż wcześniejsze 700 na 700 pikseli ale przynajmniej widać (mam taką nadzieję) „co autor miał na myśli”.
Indie styczeń/luty 2011.
źródło: www.sobanek.com
Sprzedawczyni w Alappuzhi.
     Podróżując z aparatem w poszukiwaniu tematów często dopada mnie zniechęcenie i łapię lekkiego doła monotonii utrwalanych przeze mnie chwilo-osób. Portret tu, portret tam. Bez mocnego tematu przewodniego. Niby zawsze to samo... No właśnie: niby. Bo po powrocie do domu, przeglądając zdjęcia, składam je w całość. Układam puzzle z zapamiętanych miejsc, krótkich historii, reakcji ludzkich. Niby takie same portrety, a jaka gama nastrojów i emocji! Od lekkiej irytacji ściągniętych brwi, zaciśniętych ust, poprzez powagę połkniętego kija portretowanej osoby, aż po rozbawienie i z trudem tłumiony śmiech.
Te wszystkie chwile, które wracają z tymi obrazami sprawiają, że jednak widzę sens ciągnięcia tej zwykłej dla innych a niezwykłej dla mnie serii...

Wtorek, 08 Marca 2011

Trochę inaczej.

galeria, czarno - białe, na błonce, akt
     Zdjęcie pochodzi z pierwszej (mam nadzieję, że nie ostatniej) sesji z Ulą. W pewnym momencie założyłem do nowego aparatu nigdy wcześniej nie naświetlany przeze mnie film — wszystko w ramach testów.
Jeśli chodzi o Contaxa645 to muszę stwierdzić, że spisał się znakomicie. Czego niestety nie można powiedzieć o kodakowym T-MAXie 100. Wymoczony we „wzorcowym” wywoływaczu (d-76) zdecydowanie odstaje jakościowo, nie tyle od Acrosa, ale nawet od standardowego Neopana400! Nie ukrywam, że był to dla mnie szok. Jedynym plusem, jaki zauważyłem, było nieskręcanie się filmu w trakcie suszenia.
Czyli nadal szukam zamienników filmów produkcji Fuji.
Crisis Fiancee.
źródło: www.sobanek.com

Piątek, 11 Marca 2011

307

galeria, portret uliczny, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, sprzedawcy, Kerala, Alappuzha
Sprzedawca z Alappuzhi.
źródło: www.sobanek.com

Niedziela, 20 Marca 2011

Kathakali.

reportaż, trochę koloru, cyfrowo, wyprawa, Indie, Kerala, Kochi, Kathakali
     Nie ukrywam, że gdybym pojechał sam, nie byłoby szans bym zobaczył przedstawienie tradycyjnego keralskiego teatru — Kathakali. I nie wiedziałbym co tracę.
Co prawda przedstawienie, które oglądaliśmy, było typowym pokazem dla turystów — trzeba wiele szczęścia i determinacji by zobaczyć te prawdziwe, całonocne, to jednak pozwoliło zrozumieć zawiłości tego najstarszego teatru świata. To właśnie jego początki, zanurzone w zamierzchłej historii, sprawiły, że Krzysztof Byrski, wybitny specjalista i ekspert tradycyjnych sztuk scenicznych, nadał swemu opublikowanemu przed półwieczem szkicowi o teatrze indyjskim tytuł — „Teatr najantyczniejszy”. Początki twórczości dramatycznej w Indiach sięgają bowiem pierwszego, a niektórzy badacze skłonni są twierdzić, że i drugiego tysiąclecia przed Chrystusem. Co więcej tradycja ta nadal jest żywa. Jednak zobaczenie spontanicznych spektaklów wymaga dotarcia do małych keralskich wiosek.
     Estetyka dawnego teatru indyjskiego przewidywała wykorzystanie przez artystów czterech rodzajów ekspresji. Aktor teatru kathakali używa doprowadzonego do perfekcji, skodyfikowanego języka gestów oraz umownego ruchu ciała i tańca. Uzupełnieniem tych dwóch środków wyrazu była umiejętność wyrażania nastroju i emocji przeżywanych przez bohatera za pomocą umownej ekspresji twarzy. Środkiem przekazu był także kostium i charakteryzacja. Nie będę rozwodził się tutaj w temacie, który jedynie liznąłem. Wszystkich, których udało mi się nim zainteresować odsyłam do artykułu „Najstarszy teatr świata” autorstwa Krzysztofa Renika, opublikowanego w „Wiedzy i życiu” z roku 1997.

     A wracając do zdjęć — zrobiłem kilka z nastawieniem, że naciskam spust migawki tylko by rezultaty pokazać w trakcie relacjonowania wyjazdu rodzinie. Jednak ostatnia fotograficzna posucha przekonała mnie do tego, by zdjęcia zaprezentować na blogu. Co więcej, może jeszcze kiedyś wrócę do tematu Kathakali...
Fort Kochi. Luty 2011. Spektakl Kathakali.
źródło: www.sobanek.com

Poniedziałek, 21 Marca 2011

Na straganie, jakich wiele.

galeria, portret uliczny, czarno - białe, cyfrowo, wyprawa, Indie, sprzedawcy, Delhi, Paharganj
     Na Pahar Ganj dzień targowy trwa pełen tydzień. A zdjęcia to po prostu kilka portretów pstrykniętych w przelocie.
Indie styczeń/luty 2011. Na targu w Pahar Ganj.
źródło: www.sobanek.com

Wtorek, 29 Marca 2011

Z szuflady...

galeria, krajobraz, trochę koloru, na błonce, szuflada, Egipt, Hurghada, morze
     Nie wiem co mnie naszło, by odgrzebać z samego dna szuflady egipskie zdjęcia. W każdym razie, to jest efekt tego nagłego „najścia” — wiem, że nic odkrywczego. Taki prosty plażowy pstryk. Ale, biorąc pod uwagę, że od dawna nic nie zamieszczałem na blogu, to chyba dobre i to...
     Ciekawie byłoby wrócić do Egiptu. Szczególnie teraz. Do Kairu.
Hurghada - dawno, dawno temu...
źródło: www.sobanek.com