Ale...

o co chodzi?
  •       „Nie tworzę prac wybitnych, mam świadomość własnej niedoskonałości i popełnianych błędów, nie oczekuję więc pochwał i wysokich not.
    Wystawiam fotografie.
          Chcę podzielić się swoim spojrzeniem na Świat i cieszyć radością innych z ich oglądania. Życzę sobie stałego twórczego niezadowolenia z wykonanych zdjęć. Dlaczego? Bo tylko ono jest gwarancją robienia coraz lepszych.”
  • za Hardnut'em

Archiwum[spis treści]

ostatnie komentarzenajczęściej komentowane
  1. Didimos — Podoba się. Indie mnie pociągają i jednocześnie się ich boję. Takich Indii boję...
  2. Didimos — Pierwsze Twoje kolorowe, które do mnie gada.Pewnie przez ten szalony bokeh. Yes, I know...
  3. Sukesh — All the best
  4. Julia — Bardzo podobają mi się podobają zdjęcia zawarte na filmie, aż serce rusza. Pozdrawiam...
  5. Franek — Uwielbiam Pana zdjęcia, są po prostu świetne. Od wielu lat śledzę tego bloga i staram...
  6. Tomek — Miejsce niemal idealne. Zdjęcie super.
  7. Anettt — Świetne jest.
  8. Bartosz — Dziękuję :) Miło mi to czytać :)
  9. Piotr — I tego właśnie szukam w fotografii. Zachwytu nad drobiazgami. Cz/b takiego efektu by...
  10. Bartosz — Już niedługo na blogu :)

Zobacz wszystkie...

SŁOWA KLUCZOWE

Poniedziałek, 04 Lipca 2011

Kapela podwórkowa - zapowiedź.

galeria, street, portret uliczny, czarno - białe, Warszawa, na błonce
     Doprowadzają do szału akurat gdy chce się popracować/posłuchać muzyki/zobaczyć film. Człowiek zamyka okna, bądź przeciwnie otwiera by rzucić jajkiem lub jego równowartością w złotówkach, tylko po to by w końcu sobie poszli. Nie wydzierali się pod oknami, nie drażnili uszu fałszującymi dźwiękami. Zresztą zobaczcie sami typową scenkę (od 3:35):



Tym razem jednak uśmiechnąłem się szeroko gdy usłyszałem zlepek źle zestrojonych instrumentów. Na szybko wrzuciłem film do aparatu i, wciąż ze złośliwym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy, podszedłem do grajków...
Dzisiaj tylko zapowiedź kilku zdjęć, które wtedy zrobiłem.
Gdzieś na Mokotowie
źródło: www.sobanek.com

Wtorek, 05 Lipca 2011

Negatywny eksperyment.

galeria, czarno - białe, na błonce, zielenina, abstrakcyjnie
tfuuu... Negatywowy być powinno.
     Zdjęcie pstryknięte naprędce w warszawskim parku Morskie Oko zwróciło moją uwagę jeszcze na mokrym negatywie — krzywizny linii, ostrość krawędzi, bogactwo tonów. Jednak dopiero po zeskanowaniu skłoniło mnie do małego eksperymentu. Postanowiłem go nie „odwracać” i zostawić tak jak jest. Dla mnie jest w nim coś odrealnionego, coś co przykuwa moją uwagę. Po prostu — podoba mi się tak bardzo, że chyba zdecyduję się na to, by wydrukować je na ścianę.
Negatywowy eksperyment
źródło: www.sobanek.com
     A prawdziwą, pozytywową jego postać pewnie pokażę Wam niedługo.

Wtorek, 05 Lipca 2011

Kapela podwórkowa.

galeria, street, portret uliczny, czarno - białe, Warszawa, na błonce
     Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią, dzisiaj ciąg dalszy zdjęć kapeli podwórkowej „ustrzelonej” na Mokotowie. Z tamtym zdjęciem stanowi zamkniętą całość. I nie będzie więcej.
No chyba, że znów pojawią się w mojej okolicy...
Gdzieś na Mokotowie
źródło: www.sobanek.com

Środa, 06 Lipca 2011

40 i 4.

galeria, czarno - białe, na błonce, abstrakcyjnie
     i nie chodzi tutaj ani o Kaliber44, ani o liczbę atomową rutenu bądź obiekty na niebie (galaktyka NGC 44, Messier 44, planetoida 44 Nysa), ani nawet o rok ścięcia apostoła Jakuba.
Chodzi o ten, niemalże apokaliptyczny deszcz, który leje się od kilku dni z nieba. Czas chyba nauczyć się szkutnictwa i założyć małe, prywatne zoo.
40 i 4
źródło: www.sobanek.com

Piątek, 08 Lipca 2011

Odwrócone.

galeria, czarno - białe, na błonce, zielenina, abstrakcyjnie
     Zgodnie z niedawną zapowiedzią (Negatywny eksperyment), dzisiaj chciałem pokazać Wam zdjęcie będące małym eksperymentem. Tak wygląda ono w pozytywie. Czyli tak, jak być powinno.
Pozytywowo
źródło: www.sobanek.com

Czwartek, 28 Lipca 2011

Dawno mnie nie było...

galeria, street, czarno - białe, Warszawa, na błonce
     Bo od dawna nic nie zrobiłem. Aparaty leżą w szafie i czekają na lepsze czasy. A ja nie mam ani pomysłów, ani motywacji. Z dziwną tęsknota czytam książki osób, które miały więcej szczęścia bądź determinacji. Uganda, Kambodża, Sudan, Afganistan. Wszystkie wyśnione przeze mnie miejsca. I Indie, które śnią mi się po nocach a kolejne reportaże czy też serie tematyczne odkładają mi się gdzieś w głowie. Może kiedyś uda mi się je zrealizować...

     Dzisiejsze zdjęcie zrobiłem ponad miesiąc temu, przed nastaniem pory deszczowej. To był mały powrót do mojego ulubionego aparatu — Canona 1V. Sam nie wiem czemu, ale biorąc go do ręki człowiek zaczyna zupełnie inaczej spoglądać na rzeczywistość, w której został zanurzony. Dostrzega się więcej, kadry pojawiają się same. Więc może to jest metoda na niemoc fotograficzną? Przygarnąć tego starego, dobrego analoga i zabrać go na spacer...
Gdzieś na Mokotowie
źródło: www.sobanek.com

Piątek, 29 Lipca 2011

Indyjska szuflada.

galeria, reportaż, trochę koloru, cyfrowo, wyprawa, Indie, Delhi
     Zdjęcie, które dzisiaj wyciągnąłem z głębokiej szuflady, zrobiłem podczas mojej drugiej wizyty w Indiach. Gdy późną nocą z hotelu wyciągnęły mnie dźwięki bębnów i głośne śpiewy. I takim to sposobem znalazłem się w samym centrum hinduskiej wersji chrzcin.
Zabawa w New Delhi.
źródło: www.sobanek.com
PS

     Mam wielką prośbę — kliknijcie na zdjęciu i powiększcie je. Chyba nie poradziłem sobie z miniaturką. Kurcze, ale duża większa to też miniaturka! To chyba zbrodnia oglądać zdjęcia na monitorach...

Sobota, 30 Lipca 2011

Mr. Photographer!

trochę tekstu, galeria, portret uliczny, trochę koloru, cyfrowo, wyprawa, Indie, Varanasi
     Hmmm... Nagle okazuje się,że moja indyjska szuflada jest nadzwyczaj pojemna. I dlatego też dzisiaj postanowiłem znów wrócić do mojego samotnego przemierzania tego fascynującego kraju.
     Wybrałem się do Indii na przełomie kwietnia i maja. Zakładałem, że koniec pory suchej jest okresem mniejszej intensywności wycieczkowej. I miałem rację — większość europejczyków wystraszyły rekordowe upały. Włócząc się wieczorami po starówce Varanasi uciekałem od typowo komercyjnych atrakcji, jakich dobitnym przykładem jest wieczorna pudźa na Głównym Ghacie.
     Pamiętam jak dzisiaj, gdy siedząc na wciąż gorących schodach, zaciągając się głęboko ostatnimi polskimi papierosami śledziłem leniwy nurt świętej rzeki. Pomiędzy stopami leżał aparat z którym jeszcze niedawno byłem u zapaśników. I to właśnie aparat zwrócił uwagę grupy pielgrzymów z południa Indii, którzy szykowali się by wsiąść do łodzi i popłynąć w kierunku głównych ceremonii wieczornej modlitwy. Najpierw uśmiechy, próby rozmów. Potem prośby o zrobienie zdjęcia kolejnej osobie. Co chwila rozlegało się z tłumu ludzi „Mr. Photographer! Photo, please!”. A ja, szukając miejsca na odpowiednie odejście, raz za razem naciskałem spust migawki. I nie ukrywam — bawiłem się przednio!
W Varanasi.
źródło: www.sobanek.com
     Po powrocie do hotelu zrobiłem szybką selekcję zdjęć i doszedłem do wniosku, że chyba polubię ten nowy aparat i obiektyw. Jakość obrazu przy iso 2500, sztucznym oświetleniu o różnych temperaturach barwowych i „pełnej dziurze” standardowej pięćdziesiątki Canona, porażała. W domu entuzjazm trochę osłabł, ale jednak zdecydowałem się by pokazać Wam jedno ze zrobionych wtedy zdjęć.