Ale...

o co chodzi?
  •       „Nie tworzę prac wybitnych, mam świadomość własnej niedoskonałości i popełnianych błędów, nie oczekuję więc pochwał i wysokich not.
    Wystawiam fotografie.
          Chcę podzielić się swoim spojrzeniem na Świat i cieszyć radością innych z ich oglądania. Życzę sobie stałego twórczego niezadowolenia z wykonanych zdjęć. Dlaczego? Bo tylko ono jest gwarancją robienia coraz lepszych.”
  • za Hardnut'em

Archiwum[spis treści]

ostatnie komentarzenajczęściej komentowane
  1. Didimos — Podoba się. Indie mnie pociągają i jednocześnie się ich boję. Takich Indii boję...
  2. Didimos — Pierwsze Twoje kolorowe, które do mnie gada.Pewnie przez ten szalony bokeh. Yes, I know...
  3. Sukesh — All the best
  4. Julia — Bardzo podobają mi się podobają zdjęcia zawarte na filmie, aż serce rusza. Pozdrawiam...
  5. Franek — Uwielbiam Pana zdjęcia, są po prostu świetne. Od wielu lat śledzę tego bloga i staram...
  6. Tomek — Miejsce niemal idealne. Zdjęcie super.
  7. Anettt — Świetne jest.
  8. Bartosz — Dziękuję :) Miło mi to czytać :)
  9. Piotr — I tego właśnie szukam w fotografii. Zachwytu nad drobiazgami. Cz/b takiego efektu by...
  10. Bartosz — Już niedługo na blogu :)

Zobacz wszystkie...

SŁOWA KLUCZOWE

Niedziela, 01 Sierpnia 2010

Zdjęcie na niedzielę. Kushti.

galeria, czarno - białe, cyfrowo, wyprawa, Indie, Delhi, kushti
     Tak. Zdecydowanie. Przed wietnamską wyprawą chciałbym jeszcze odwiedzić zapaśników. Znów spotkać się z nimi, dać im zdjęcia i zamknąć ten cykl. Przejechać Indie z południa na północ, odwiedzając każdą napotkaną akhare. I udokumentować tradycję wypieraną przez nowoczesność.
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
W Guru Hanuman Akhara.

Poniedziałek, 02 Sierpnia 2010

Jeszcze trochę zapaśników

galeria, reportaż, czarno - białe, cyfrowo, wyprawa, Indie, Varanasi, Delhi, kushti
     Bo jeszcze kilka ich zdjęć mi zostało. Ale już powoli kończę tę mini—serię.
     Pewnie jeszcze przez jakiś czas będą pojawiały się zdjęcia z Indii, ale mam kilka pomysłów na zdjęcia w Polsce i pewnie nimi zajmę się w najbliższym czasie...
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Kushti. Tulsi Ghat Akhara.

Miłego poniedziałku (chociaż to matka wszystkich oksymoronów)...

Wtorek, 03 Sierpnia 2010

Kushti (Photo) Story. Cd.

galeria, czarno - białe, trochę koloru, cyfrowo, wyprawa, Indie, Varanasi, Delhi, kushti
     Patrząc na Waszą aktywność na blogu odnoszę wrażenie, że już chyba zmęczyłem Was zdjęciami zapaśników. Ale już zbliżam się ku końcowi. To już przedostatni raz, kiedy prezentuję Wam zdjęcia kushti — z dwóch, odwiedzonych przeze mnie akhar.
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Kushti w Tulsi Ghat Akhara.
Kushti. Trening siłowy. Tulsi Ghat Akhara.
Guru Hanuman Akhara.
Guru Hanuman Akhara.
Przygotowywanie areny do walk. Guru Hanuman Akhara.

Wtorek, 03 Sierpnia 2010

Wywiad

trochę tekstu, promocja
     Bardzo mi miło, że Redakcja oficjalnego bloga portalu informacyjnego Qype.pl zamieściła wywiad ze mną oraz poleciła moją stronę, jako wartą obejrzenia.
Wszystkich zainteresowanych zapraszam pod ten adres.
Qype.pl
źródło: www.qype.pl

Środa, 04 Sierpnia 2010

Chwila wytchnienia (od kushti).

galeria, street, trochę koloru, na błonce, wyprawa, Indie, Delhi
     Ale spokojnie, spokojnie :) Jeszcze wrócą. Może nawet dzisiaj.
Ulica w dzielnicy muzułmańskiej Delhi.
Będę szczery — zawsze czułem się nieswojo zagłębiając się w wąskie uliczki wokół Dżami Masdżid... Jednak dzielnica ta kusi. Myślę, że przy najbliższej okazji pobawię się w fotograficzną eksplorację tego miejsca...

Czwartek, 05 Sierpnia 2010

Kushti (Photo) Story. Cd. 2

galeria, reportaż, czarno - białe, cyfrowo, wyprawa, Indie, Varanasi, Delhi, kushti
     Tak, tak... Znowu kushti... Co więcej jeszcze kilka zdjęć mi pozostało...
Nie wiem, jak to się dzieje, ale za każdym razem gdy myślę, że to już koniec, przeglądam zdjęcia i odnajduję kilka, które w jakiś dziwny sposób mi umknęły.
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com

Czwartek, 05 Sierpnia 2010

Powrót do Zaułku Rzemieślników.

galeria, portret uliczny, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, sprzedawcy, Delhi
     Fotograficznie wracam do mojego ulubionego zaułku w Delhi. Zdjęcie z tych kilkunastu metrów kwadratowych, po brzegi wypełnionych warsztatami i małymi straganami, pokazywałem już we wpisach Warsztat uliczny, Zaczynam nieudanym oraz Zaułek rzemieślników.
Zaułek rzemieślników. New Delhi.

Piątek, 06 Sierpnia 2010

KONIEC!

galeria, reportaż, czarno - białe, trochę koloru, portret, cyfrowo, wyprawa, Indie, Varanasi, Delhi, kushti
     Co prawda jeszcze kilka zdjęć zapaśników mi zostało, jednak pozostawię je na dysku. I tak pojawiło się ich tutaj aż nadto.
Kolejne pokażę dopiero po następnej wizycie w Indiach, która nie będzie bazowała tylko na tych dwóch akharach.
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com

Piątek, 06 Sierpnia 2010

Decollage mnie cytuje!

trochę tekstu, promocja
     Decollage to technika artystyczna polegająca na zamierzonej destrukcji, zrywaniu i niszczeniu partii dzieła; w odróżnieniu od -> collage nowy obiekt powstaje nie przez nalepianie i nakładanie warstw materiałów, ale przez ich usuwanie. Technika wykorzystywana w sztuce akcji prowadzi do zniszczenia przedmiotów będących obiektem działań.
(franc.)
Słownik Terminologiczny Sztuk Pięknych (Wydawnictwo Naukowe PWN, Wa-wa 1997)
     Lecz Decollage to również portal poświęcony architekturze, wnętrzom, modzie, grafice i fotografii. I dzisiaj właśnie odwiedzając tę stronę zobaczyłem artykuł poświęcony mojej serii zdjęć kushti.
To naprawdę niesamowite, gdy efekty czegoś, co robi się tylko dla siebie, podobają się innym. Pokazując Wam tę serię miałem małe wątpliwości i wielkie obawy, jak ją przyjmiecie — do tematu wszak podchodziło już kilku fotografów (w tym również Pan Tomasz Gudzowaty) a moje zdjęcia to tylko szkic, pierwsze szybkie podejście do zobrazowania tej ginącej indyjskiej tradycji. Dlatego też cieszy mnie ciepłe jej, przez Was, przyjęcie.
Raz jeszcze dziękuję!

Niedziela, 08 Sierpnia 2010

Zdjęcie na niedzielę.

galeria, portret uliczny, trochę koloru, cyfrowo, wyprawa, Indie, sprzedawcy, Delhi
     Zdjęcie. I nic więcej. Zrobione pierwszego dnia pobytu, gdy jeszcze zmęczony lotem włóczyłem się uliczkami Delhi.
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Sprzedawcy - New Delhi

Poniedziałek, 09 Sierpnia 2010

(Nie) Czas połowów.

galeria, reportaż, czarno - białe, cyfrowo, wyprawa, Indie, Orissa, Puri, morze
     Na przełom kwietnia i maja przypada w Indiach pora sucha. Myślałem jednak, że rekordowo wysokie tegoroczne temperatury nie przełożą się na problemy z żywnością na terenach nadmorskich. W Puri przekonałem się w jak wielkim błędzie byłem.
Do łodzi wracających w połowów wychodziła cała wioska. By później, powoli z pochylonymi głowami, wracać do niej powoli. Efekt kilkugodzinnej wyprawy był w stanie zmieścić się do niewielkiego kosza. O głodzie i suszy mówili wszyscy napotkanie przeze mnie mieszkańcy wioski rybackiej. Spoglądali wtedy w niebo w nadziei zobaczenia ciężkich chmur deszczowych zwiastujących nadejście monsunu. I wiatru, który znów przygna ławice ryb do brzegu.
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Powrót łodzi rybackich. Puri.

Wtorek, 10 Sierpnia 2010

Na ghatach.

galeria, portret uliczny, trochę koloru, na błonce, wyprawa, Indie, Varanasi, Ganges, ghaty
„Zbytnie siedzenie na miejscu może nagromadzić w człowieku zabójcze złogi emocjonalne - kiśnięcia, stęchlizny, zmurszenia, pleśnie. To znak, że trzeba pomyśleć o drodze, wyruszyć w podróż, poczuć wiatr, odetchnąć świeżym powietrzem.”
Ryszard Kapuściński "Lapidarium IV"
Na ghatach. Varanasi.

Środa, 11 Sierpnia 2010

Gdzieś w Puri

galeria, portret uliczny, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, Orissa, Puri
     Ciągnie mnie w drogę... Brak mi poranków, które są zapowiedzią nieznanego. Męczy powtarzalność każdego dnia. Wyjechać! Wyrwać się, chociaż na chwilę, ze świata sztucznych uśmiechów, metek i plastikowego jedzenia na wynos.
     Zdjęcia zrobione niedaleko leprozorium w Puri, założonego przez Polaka — ojca Mariana Żelazek. Zapomnianego i kompletnie niemedialnego kandydata do pokojowej nagrody Nobla (małe litery są celowe — wyróżnienie w tej kategorii uległo tak wielkiej dewaluacji, że na wielkie już chyba nie zasługuje).
Niesamowite jest to, że ojciec Żelazek przez lata działalności misyjnej zyskał sobie wielki szacunek miejscowej ludności, zarówno wśród hinduistów jak i muzułmanów. I to właśnie Hindusi zgłosili jego kandydaturę do tej nagrody.
A w Polsce tak niewiele osób o nim słyszało... Cóż — nie stał pod krzyżem plując i obrażając ludzi o innych poglądach.

Czwartek, 12 Sierpnia 2010

Narkorodzinka

trochę tekstu, galeria, portret uliczny, czarno - białe, cyfrowo, wyprawa, Indie, Delhi
     To był ostatni poranek. Tarun zabrał mnie nad Jamunę, by pokazać mi wioskę, jaka powstała niedaleko starego, brytyjskiego jeszcze mostu.
     Gdy wracając zrobiliśmy sobie krótka przerwę na papierosa zobaczyłem kilkuosobową rodzinę przygotowującą czaj wprost na chodniku. Maluchy jeszcze tarły zaspane oczy, mężczyzna składał koce, na których spali... Po prostu podszedłem do nich. Wyciągnąłem z plecaka mleko i jakieś ciastka. Zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że nie są bezdomnymi z własnej woli, że tam gdzie widziałem jeden wielki plac budowy stał ich dom. Pijąc słodką herbatę mężczyźni ponaglani przez obwieszoną dziećmi kobietę rozwinęli mały foliowy woreczek a wokoło rozszedł się charakterystyczny zapach.
Tarun poklepał mnie po ramieniu — czas wracać. Zrobiłem kilka zdjęć i wsiedliśmy na motor...

     W Delhi jest rzesza ludzi uzależniona od narkotyków, otępiają, dają złudne poczucie lepszego życia. Tak jak w tej rodzinie. Pali się od samego rana, większość zarobionych pieniędzy (spotkany mężczyzna był rykszarzem) idzie na narkotyki. Nie ważne, że śpi się na ulicy, nie ważne, że czasami wynajmuje się dzieci gangom żebraków. Ważne jest żeby się naćpać. I całą rodziną poczuć na chwilę, że świat jest piękniejszy...
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com

Piątek, 13 Sierpnia 2010

W Puri.

galeria, portret uliczny, trochę koloru, cyfrowo, wyprawa, Indie, Orissa, Puri
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Kuchnia uliczna. Puri.

Sobota, 14 Sierpnia 2010

Kotek

trochę tekstu, galeria, trochę koloru, cyfrowo, wyprawa, Indie, zwierzaki, Orissa, Puri
     Zawsze mnie zastanawiało dlaczego w Indiach nie widuje się kotów. Bezdomne psy biegają całymi watahami a jeśli już widzi się koty, to przemykają one na pełnej prędkości, byle z dala od ludzi. W Orissie zrozumiałem dlaczego. Otóż tam koty stanowią dosyć ważny element rybołówstwa.
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Plaża w Puri.
     Jednak najbardziej wstrząsająca kocia historia wydarzyła się w Świątyni Słońca w Konark. Najpierw usłyszałem żałosne miauczenie małego kotka. Potem zobaczyłem dwie małpy biegnące po wypielęgnowanym trawniku. Jedna z nich niosła delikatnie w pysku maleńkiego kota, który darł się wniebogłosy.
Wspięły się wysoko na świątynne rzeźby i zaczęły bawić swoją maskotką. Podrzucały, puszczały na chwilę, by zaraz w pełnym pędzie łapać kotka. W pewnym momencie wybuchła między małpami jakaś awantura. Nie wiem, może o kolejność podrzucenia futrzakiem? W każdym razie w trakcie szarpaniny kotek stracił łapki. A małpy straciły zainteresowanie zepsutą, lecz wciąż miauczącą zabawką i zrzuciły kotka z kilkunastu metrów na kamienny dziedziniec...

Poniedziałek, 16 Sierpnia 2010

Z jednego podwórka.

galeria, portret uliczny, trochę koloru, cyfrowo, wyprawa, Indie, Orissa, Puri
     „Zdradliwa wena — raz jest, raz jej nie ma” śpiewał dawno, dawno temu Kaliber44. Właśnie dla mnie nastało przeklęte „nie ma”. Miotam się szukając czegoś ciekawego, jakiegoś tematu, który ułożyłby się w historię. Wszystko jednak wydaje się bądź oklepane, jak żenująca krzyżacka awantura (zwróciliście może uwagę na to, że dziennikarzy i reporterów jest tam więcej niż protestujących?) bądź też niedostępne ze względów czasowych i transportowych. Więc pozostaje mi zamieszczanie tutaj fotografii z Indii...
     Zdjęcia z wioski rybackiej pojawiały się tutaj nieraz. Te zrobiłem, gdy klucząc między chatami, próbowałem zgubić „ogon”. Niestety nieskutecznie. Po kilku chwilach znów miałem towarzystwo, które podążając za mną jak cień bacznie mnie obserwowało. I nie powiem, że czułem się przez to bezpieczniej. Szczególnie, że w pamięci wciąż miałem ostrzeżenia mieszkańców Puri i historię zaginionej pary Francuzów.
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Podwórko w wniosce rybackiej niedaleko Puri.
Podwórko w wniosce rybackiej niedaleko Puri.

Środa, 18 Sierpnia 2010

Stonowany poranek.

galeria, portret uliczny, czarno - białe, na błonce, wyprawa, Indie, Varanasi, ghaty
     Kolejne analogowe zdjęcie z porannego Varanasi. Poranne pudźe — modlitwy miały w sobie autentyczność, której brakowało wieczornemu cyrkowi odprawianemu ku uciesze rzeszy turystów.
Poranek na ghatach. Varanasi.

     Tym razem spróbowałem małego zabiegu, który, w moim mniemaniu miał poprawić odbiór fotografii. Nie jest to co prawda tonowanie papieru (ech, te zabawy z kawą i herbatą — i te niesamowite jej rezultaty) lecz zwykłe machanie suwakami w programie graficznym, lecz mam cichą nadzieję, że taki zabieg spełnił swoje zadanie i „kolorowe” zdjęcie ogląda się lepiej. Poniżej, dla porównania, oryginalny skan z negatywu.
Sepia?
źródło: www.sobanek.com

Czwartek, 19 Sierpnia 2010

Kolorowe dylematy.

galeria, czarno - białe, trochę koloru, portret, cyfrowo, wyprawa, Indie, Orissa, Puri, morze
     Kolejne zdjęcie z plaży w Puri. Chłopak włóczył się za mną dłuższy czas. Trzymając trochę z boku spoglądał ukradkiem na wiszący na ramieniu aparat. Już kiedyś pisałem o fascynacji Hindusów fotografią i pragnieniu uwiecznienia ich na zdjęciach. I tym razem także o to chodziło. Mały był zachwycony tym, że wycelowałem obiektyw w jego stronę...
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Plaża w Puri.

     I tym razem znów dwie wersje zdjęcia — długo zastanawiałem się nad tym, które oddziałuje mocniej. Najlepsze jest to, że taka konwersja to dosłownie siedem kliknięć! I to właśnie przekleństwo koloru — otwiera niemalże nieskończone możliwości edycyjne. I w pewnym momencie czuję się jak przysłowiowy osiołek, który posiada zbyt wiele żłobów.
Kolorowe dylematy
źródło: www.sobanek.com

Piątek, 20 Sierpnia 2010

Relaks w Puri.

galeria, street, czarno - białe, cyfrowo, wyprawa, Indie, Orissa, Puri
     Wczesnym popołudniem w wiosce rybackiej na obrzeżach Puri..
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
W wiosce rybckiej na obrzeżach Puri.

Niedziela, 22 Sierpnia 2010

Zdjęcie na niedzielę. Znowu Puri.

galeria, street, trochę koloru, cyfrowo, wyprawa, Indie, Orissa, Puri
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Wioska rybcka na obrzeżach Puri.

Poniedziałek, 23 Sierpnia 2010

Abstrakcyjnie z szuflady.

czarno - białe, na błonce, szuflada, akt, abstrakcyjnie
     Dawno, dawno temu bawiłem się zupełnie inna fotografią niż aktualnie. I z tych zamierzchłych czasów pochodzi to zdjęcie. I jest plagiatem fotografii Michała Barteczko, które możecie zobaczyć w Jego portfolio na portalu plfoto.

Wtorek, 31 Sierpnia 2010

Nie, nie porzuciłem bloga.

trochę tekstu, galeria, street, trochę koloru, na błonce, wyprawa, Indie, rikszarz, Delhi
     Co prawda na pewien czas zamilkłem, ale wcale nie oznaczało to, że blog umrze śmiercią naturalną. Niestety obowiązki nie pozwoliły mi poświęcać tej stronie tyle czasu, ile bym pragnął ale postaram się na przyszłość nie robić tak długich przestojów.
     Tym razem zdjęcie z Delhi. Zrobione w samo południe, gdy żar dosłownie zwalał z nóg, wysysał wszelkie siły i pozbawiał chęci. Cień dawał tylko iluzoryczne wytchnienie, gdyż nagrzane chodniki oddawały z nawiązką każdą zmagazynowaną porcję energii.
Lubiłem ten czas. Na krótką chwilę życie zamierało, kuliło się gdzieś przed promieniami. Tłoczne zaułki pustoszały, rikszarze zasypiali na swoich wózkach. Kucając na parzącym krawężniku przez krótką chwilę miałem wrażenie przebywania w miejscu kompletnie różnym od tego, co pokazywało mi Delhi poza godzinami upału.
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
Rikszarz. Delhi; samo południe.
     Trochę szczegółów — zdjęcie kadrowałem trzymając Bronice wysoko nad głową, to naprawdę szczęście, że udało mi się trafić „w punkt” z ostrością. Niestety zabrałem ze sobą tylko dwie kasety do aparatu. W tym jedną, która nie przeszła renowacji. I właśnie ta moja niefrasobliwość była sprawczynią „świetlnych zacieków” widocznych na zdjęciu.

Co do samego bloga — aktualnie jestem na etapie sprawdzania kilku rozwiązań, które ujednolicą wygląd galerii (dotyczy to przede wszystkim kwadratów). I być może zdecyduję się również na to, by po powiększeniu wyszły poza anachroniczny rozmiar 600 pikseli.