Ale...

o co chodzi?
  •       „Nie tworzę prac wybitnych, mam świadomość własnej niedoskonałości i popełnianych błędów, nie oczekuję więc pochwał i wysokich not.
    Wystawiam fotografie.
          Chcę podzielić się swoim spojrzeniem na Świat i cieszyć radością innych z ich oglądania. Życzę sobie stałego twórczego niezadowolenia z wykonanych zdjęć. Dlaczego? Bo tylko ono jest gwarancją robienia coraz lepszych.”
  • za Hardnut'em

Archiwum[spis treści]

ostatnie komentarzenajczęściej komentowane
  1. Didimos — Podoba się. Indie mnie pociągają i jednocześnie się ich boję. Takich Indii boję...
  2. Didimos — Pierwsze Twoje kolorowe, które do mnie gada.Pewnie przez ten szalony bokeh. Yes, I know...
  3. Sukesh — All the best
  4. Julia — Bardzo podobają mi się podobają zdjęcia zawarte na filmie, aż serce rusza. Pozdrawiam...
  5. Franek — Uwielbiam Pana zdjęcia, są po prostu świetne. Od wielu lat śledzę tego bloga i staram...
  6. Tomek — Miejsce niemal idealne. Zdjęcie super.
  7. Anettt — Świetne jest.
  8. Bartosz — Dziękuję :) Miło mi to czytać :)
  9. Piotr — I tego właśnie szukam w fotografii. Zachwytu nad drobiazgami. Cz/b takiego efektu by...
  10. Bartosz — Już niedługo na blogu :)

Zobacz wszystkie...

SŁOWA KLUCZOWE

Wtorek, 06 Lipca 2010

Powrót do akhary Tulsi Ghat.

cyfrowo, czarno - białe, galeria, Indie, joga, kushti, reportaż, Varanasi, wyprawa
     W większości kultur istnieje tradycyjna forma walki. Większość z nich można przyrównać do sportu znanego dzisiaj pod nazwą zapasów. Miały one na celu przede wszystkim stałe podnoszenie sprawności i umiejętności bojowych członków danej społeczności. Bez eliminowania go z potencjalnych potyczek.
     Od północnych zakątków Europy (Devonshire i Kornwalia w Wielkiej Brytanii bądź krajami nordyckimi), przez Europę kontynentalną (m. in. Szwajcaria, Sardynia, Włochy bądź Gruzja i Armenia) aż po Afrykę (Senegal, Gambia, Togo, Burkina Faso) i Azję, wszędzie tam można natrafić na ludzi kultywujących tradycje zapaśnicze. W Indiach trafiłem na zapaśników Kushti.
     Cechą charakterystyczną tej odmiany zapasów jest arena (akhara), na której odbywają się treningi. Jej podłożem jest glina wymieszana z solą. Już samo przygotowanie do treningu stanowi osobną ceremonię. I jednocześnie rozgrzewkę przed właściwą walką.
     Lecz tradycyjne zapasy indyjskie to nie tylko sport. To pewien sposób życia ograniczony wieloma regułami i podporządkowany zasadami mistrza/trenera/guru. Wszystko związane jest z życiem w czystości, które ma pomagać w budowaniu siły i zachęcać do treningów. I nie chodzi tutaj tylko o proste zakazy wykluczające palenie, picie bądź seks. W akharach uczeń nie ma wolnego czasu — cała jego dzienna aktywność podporządkowana jest samodoskonaleniu. Pod bacznym wzrokiem nauczyciela, rzecz jasna...
     Razem mieszkają, razem trenują, przygotowują posiłki, dbają o swój dom. Starsi pomagają młodszym w nauce. Opiekują się sobą w przypadku choroby bądź kontuzji. Pobyt w akharze umożliwia nawiązanie niesamowicie bliskich relacji, które dla mnie, człowieka z zewnątrz, odbiciem typowych zachowań w rodzinie. Mimo tak niesamowitego nagromadzenia testosteronu.
Indie - kwiecień/maj 2010
źródło: www.sobanek.com
cyfrowo,czarno - białe,galeria,Indie,joga,kushti,reportaż,Varanasi,wyprawa
Kushti. Tulsi Ghat Akhara.
     Zdjęcie pochodzi z mojej ulubionej akhary Tulsi Ghat. Wtorki zwyczajowo poświęcone są bóstwu opiekuńczemu kushti — Hanumanowi i te dni przeznaczone są na odpoczynek, regeneracje i drobne prace porządkowe na terenie szkoły. Oczywiście nie można zapomnieć o jodze, która uzupełnia ćwiczenia fizyczne a jednocześnie hartuje umysł.

PS

     Tak się zastanawiam i powoli dochodzę do wniosku, że jednak zbyt często zamieszczam wpisy na blogu... Może powinienem popracować nad stroną i tam zamieszczać pełne historie/tematy? Sam nie wiem...
06 Lipca 2010 16:33
Dla mnie to prawdziwa przyjemność o poranku zobaczyć piękne zdjęcie, nie będę więc namawiać Cię na rzadsze pisanie :)
Maciek
 
06 Lipca 2010 18:58
Patrząc na zdjęcia T.G. i Pana, ośmielę się stwierdzić, że ten pierwszy może Panu obiektywy nosić. Te zdjęcia przebijają wszystkie inne, jakie mogłem zobaczyć w tym temacie.
Jestem pod wielkim wrażeniem.
06 Lipca 2010 21:54
Bardzo mi miło... Ale chyba Pan przesadza... Szczególnie porównując moje zdjęcia do tego co robi Tomasz Gudzowaty...
W każdym razie bardzo dziękuję. Za odwiedziny i zostawienie śladu na moim blogu...
ansel
 
26 Października 2010 14:10
Wracam wciaz do tej foty...
Jest wspaniala - mysle, ze p. Gudzowaty moze brac u Ciebie lekcje...
26 Października 2010 21:08
Ok, będę szczery - jestem zadowolony z tej serii. Jestem niemalże dumny. Chociaż wiem, że nie jest jeszcze skończona.
Jednak uważam, że przesadzasz. Pana Gudzowatego uważam za jednego z najlepszych fotografów naszych czasów. A moje zdjęcia nie są nawet porównywalne, z tymi, które on robi...
Mimo to, miło czytać takie słowa. Bo wiem, że moje fotografie "chwyciły" :)
Pozdrawiam

Powiązany wpis