Ale...

o co chodzi?
  •       „Nie tworzę prac wybitnych, mam świadomość własnej niedoskonałości i popełnianych błędów, nie oczekuję więc pochwał i wysokich not.
    Wystawiam fotografie.
          Chcę podzielić się swoim spojrzeniem na Świat i cieszyć radością innych z ich oglądania. Życzę sobie stałego twórczego niezadowolenia z wykonanych zdjęć. Dlaczego? Bo tylko ono jest gwarancją robienia coraz lepszych.”
  • za Hardnut'em

Archiwum[spis treści]

ostatnie komentarzenajczęściej komentowane
  1. Didimos — Podoba się. Indie mnie pociągają i jednocześnie się ich boję. Takich Indii boję...
  2. Didimos — Pierwsze Twoje kolorowe, które do mnie gada.Pewnie przez ten szalony bokeh. Yes, I know...
  3. Sukesh — All the best
  4. Julia — Bardzo podobają mi się podobają zdjęcia zawarte na filmie, aż serce rusza. Pozdrawiam...
  5. Franek — Uwielbiam Pana zdjęcia, są po prostu świetne. Od wielu lat śledzę tego bloga i staram...
  6. Tomek — Miejsce niemal idealne. Zdjęcie super.
  7. Anettt — Świetne jest.
  8. Bartosz — Dziękuję :) Miło mi to czytać :)
  9. Piotr — I tego właśnie szukam w fotografii. Zachwytu nad drobiazgami. Cz/b takiego efektu by...
  10. Bartosz — Już niedługo na blogu :)

Zobacz wszystkie...

SŁOWA KLUCZOWE

Poniedziałek, 07 Lutego 2011

Incredible India!

akt, Indie, strobist, trochę tekstu, wyprawa
     I wróciliśmy. Całe trzy tygodnie spędzone wakacyjnie na południu Indii. Tak, tak — tym razem wakacyjnie a nie fotograficznie, co nie oznacza, że nie przywieźliśmy zdjęć.
Jednak pierwszy wpis po powrocie chciałem zacząć od podziękowań (w kolejności spotkania na naszej trasie):
  • Ajay & Tarun — owners of Truly India Travel. Guys, it?s an honor to be yours friend. I know, you do not like this word, but I have to write it — thank you, thank you very much. For every moment spent with you, long discussions (Tarun — I love your joke? radio station; Ajay — we very appreciate you decided to share with us by yours knowledge and wisdom; you can be the greatest Baba ever!), help in travel, wonderful cooking and great dinners in yours flat. You are the greatest! Give the hug to Buddi Mann — mostly I had no idea what he was talking to me but his positive vibrations were amazing and it was impossible to stay serious and unhappy in his company.
  • Małgorzata i Grzegorz — dziękujemy za miłe chwile, wieczornego drinka na klifie w Varkali i za podwózkę do Allappey. To niesamowite poznać rodaków w takim miejscu. Do tego tak sympatycznych. Powodzenia w Waszych planach zamieszkania w Kochi!
  • Natasza i Biju — dziękujemy za przygarnięcie nas pod Wasze skrzydła w Allappey w fenomenalnym Bella City Home Stay, za dzielenie się z nami Waszą wiedzą i naładowanie nas pozytywną energią, która otacza Wasz wspaniały dom. Trzymamy za Was kciuki, w Waszej batalii zakupu domu! PS. Podrapcie, proszę, za mnie Jacko za uszami.
  • Rakesh — jesteś dla mnie największym zaskoczeniem tego wyjazdu. Gdy usłyszałem z Twoich ust doskonałą polszczyznę stanąłem jak wryty. Dziękujemy za podzielenie się z nami całą masą delhijskich trików (w szczególności świetnych knajpek oraz najcudowniejszej słodkości, jakie kiedykolwiek jadłem — gajar ka halva — „chałwa marchewkowa”) w trakcie wspaniałej kolacji. Jesteś najlepszym ambasadorem, jakiego mogą mieć Indie w Polsce! PS. Powodzenia z Hotelem Sopot! Mamy nadzieję, że niedługo będziemy mogli się w nim zatrzymać.

     Podziękowania należą się również całej rzeszy ludzi, którzy w parze białasów widzieli ludzi a nie tylko portfele, z których można wyciągnąć pieniądze. Osób takich było wiele i bez ich pomocy życie byłoby znacznie trudniejsze. Wiem, że nie przeczytają tych słów, ale muszę powiedzieć DZIĘKUJĘ.
     Jednak z tej rzeszy osób chciałem szczególnie podziękować Bardzo Ważnemu Panu z Varkali, Suchiemu z Fort Cochin, ekipom z Golden Cafe i Papryczek, Sikhowi z gurudwary Bangla Sahib, Anthonemu i jego uroczej żonie.

     Szczególnie chciałem podziękować Izoo, za cudowne wakacje i dzielenie ze mną trudów podróżowania. I za to, że dzięki Niej zobaczyłem miejsca i rzeczy, na które będąc sam, nigdy bym się nie zdecydował.

Incredible India?
Zdecydowanie! Zobaczyłem delfiny, surfowałem na falach, w styczniu kąpałem się w ciepłym morzu, leżałem na hamaku pod palmami, włóczyłem się z Izoo po czerwonych klifach, objadałem rybami pieczonymi w piecu tandoori, widziałem kalaripayatu i kathakali, jechałem tłocznym lokalnym autobusem, marzłem w Delhi, próbowałem cudownych potraw, w ciszy kontemplowałem atmosferę Lotus Temple a otoczony głośnymi modlitwami w gurudwarze znalazłem spokój, wściekałem się w Old Delhi, by chwilę później bawić się z dzieciakami w zaułku rzemieślników.
Incredible India. Miejsce, które stało się już integralną częścią mnie.
I za cztery miesiące tam wrócę.

A oto mapka, z poprzedniego powrotnego wpisu, uzupełniona o odwiedzone miejsca.
akt,Indie,strobist,trochę tekstu,wyprawa

Powiązany wpis