Ale...

o co chodzi?
  •       „Nie tworzę prac wybitnych, mam świadomość własnej niedoskonałości i popełnianych błędów, nie oczekuję więc pochwał i wysokich not.
    Wystawiam fotografie.
          Chcę podzielić się swoim spojrzeniem na Świat i cieszyć radością innych z ich oglądania. Życzę sobie stałego twórczego niezadowolenia z wykonanych zdjęć. Dlaczego? Bo tylko ono jest gwarancją robienia coraz lepszych.”
  • za Hardnut'em

Archiwum[spis treści]

ostatnie komentarzenajczęściej komentowane
  1. Didimos — Podoba się. Indie mnie pociągają i jednocześnie się ich boję. Takich Indii boję...
  2. Didimos — Pierwsze Twoje kolorowe, które do mnie gada.Pewnie przez ten szalony bokeh. Yes, I know...
  3. Sukesh — All the best
  4. Julia — Bardzo podobają mi się podobają zdjęcia zawarte na filmie, aż serce rusza. Pozdrawiam...
  5. Franek — Uwielbiam Pana zdjęcia, są po prostu świetne. Od wielu lat śledzę tego bloga i staram...
  6. Tomek — Miejsce niemal idealne. Zdjęcie super.
  7. Anettt — Świetne jest.
  8. Bartosz — Dziękuję :) Miło mi to czytać :)
  9. Piotr — I tego właśnie szukam w fotografii. Zachwytu nad drobiazgami. Cz/b takiego efektu by...
  10. Bartosz — Już niedługo na blogu :)

Zobacz wszystkie...

SŁOWA KLUCZOWE

Wtorek, 24 Listopada 2009

Sprzedawcy. Część trzecia.

czarno - białe, galeria, Indie, Katmandu, na błonce, Nepal, sprzedawcy, wyprawa
     Nadal doskwiera mi brak czasu... Nie mam nawet kiedy napisać kilku zdań o zdjęciach czekających na publikację...
     Zwykła fotografia z ulic Kathmandu. Bez filozofii i udziwniania. I niestety bez historii...
czarno - białe,galeria,Indie,Katmandu,na błonce,Nepal,sprzedawcy,wyprawa
Sprzedawcy - Kathmandu


PS

     A najgorsze jest to, że dzisiaj rozpoczyna się w południowym Nepalu, około 150km od Kathmandu, w okręgu Bara święto ku czci bogini Gadhimai. Ta, odbywająca się co pięć lat uroczystość jest największą ofiarą składaną ze zwierząt na święcie. W ciągu dwóch dni grubo ponad 200 tysięcy zwierząt, wśród których są bawoły wodne, kozły i koguty pójdzie pod nóż w podziękowaniu bogini za spełnienie próśb jej wyznawców.
     A mnie skręca... Bo nie mogę tam być. I fotografować.
     Mogę mieć tylko nadzieję, że obrońcom praw zwierząt, w ciągu najbliższych lat, nie uda się zablokować kolejnych obchodów tej wielowiekowej tradycji... Bo ja tam pojadę.
Agnes
 
25 Listopada 2009 10:54
Co kraj to obyczaj.
Jestem przekonana, że zdjęcia zrobiłbyś świetne, ale jakoś ja nie chciałabym tego zobaczyć na żywo;]
Kaha
 
25 Listopada 2009 20:03
Mężczyzna na zdjęciu robi wrazenie...jakby sie zapatrzeć to jakby na diabła -te oczy i uszy:) hmm te moje skojarzenia:) najlepsze wrazenie robi ta komórka w jego ręce...
01 Grudnia 2009 20:11
przekorne masz marzenia ;) ale życzę by się spełniły :))
rapatang
 
16 Czerwca 2010 16:47
O raju, sugar apples aż mi ślinka leci.
Miejscowi mówią na to chyba sitafal

Powiązany wpis