Ale...

o co chodzi?
  •       „Nie tworzę prac wybitnych, mam świadomość własnej niedoskonałości i popełnianych błędów, nie oczekuję więc pochwał i wysokich not.
    Wystawiam fotografie.
          Chcę podzielić się swoim spojrzeniem na Świat i cieszyć radością innych z ich oglądania. Życzę sobie stałego twórczego niezadowolenia z wykonanych zdjęć. Dlaczego? Bo tylko ono jest gwarancją robienia coraz lepszych.”
  • za Hardnut'em

Archiwum[spis treści]

ostatnie komentarzenajczęściej komentowane
  1. Didimos — Podoba się. Indie mnie pociągają i jednocześnie się ich boję. Takich Indii boję...
  2. Didimos — Pierwsze Twoje kolorowe, które do mnie gada.Pewnie przez ten szalony bokeh. Yes, I know...
  3. Sukesh — All the best
  4. Julia — Bardzo podobają mi się podobają zdjęcia zawarte na filmie, aż serce rusza. Pozdrawiam...
  5. Franek — Uwielbiam Pana zdjęcia, są po prostu świetne. Od wielu lat śledzę tego bloga i staram...
  6. Tomek — Miejsce niemal idealne. Zdjęcie super.
  7. Anettt — Świetne jest.
  8. Bartosz — Dziękuję :) Miło mi to czytać :)
  9. Piotr — I tego właśnie szukam w fotografii. Zachwytu nad drobiazgami. Cz/b takiego efektu by...
  10. Bartosz — Już niedługo na blogu :)

Zobacz wszystkie...

SŁOWA KLUCZOWE

Czwartek, 11 Maja 2017

Pahalavaanon I salute you!

Canon 5D Mark II, cyfrowo, czarno - białe, Dagarpur, Indie, kushti, reportaż
     To był cel wyjazdu. Udokumentować jak najwięcej akhar (akhara lub akhada — wymowa w hindi jest bardzo trudna do transkrypcji). Miałem to szczęście, że prócz wielu zapaśników, poznałem popularyzatora kushti — Deepaka Ansuia Prasad. Ten były zapaśnik jest ambasadorem tradycyjnych zapasów indyjskich — prowadzi stronę internetową, kanał na youtube, grupy na facebooku.
Dzięki niemu miałem okazję odwiedzić wioskę Dagarpur i zobaczyć tradycyjne miejsce treningu zapaśników. Nazwa tej akhary stanowi dla mnie zagadkę — Leelu Pahalwan Dagarpur Akhada. Leelu jest imieniem kobiecym, tłumaczonym jako trzcina cukrowa. Pahalwan oznacza zaś zapaśnika (występuje w tytule wpisu, który miał nawiązywać do cytatu z Gladiatora o ile dobrze zapisałem liczbę mnogą słowa pahalwan).
Miejsce to zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Deepak wyrwał mnie ze zgiełku indyjskich miast na absolutną prowincję. Nagle nie słyszałem klaskonów, warkotu tysięcy silników. Zniknął smog i tłumy. A po chwili do zadbanej, akhary zaczęli przybywać kolejni zapaśnicy. A ja miałem szansę być obserwatorem treningu przeprowadzanego pod czujnym okiem (i rózgą!) jednego z trenerów.
Dzisiaj tylko zapowiedź. Tym razem w czerni i bieli.
Leelu Pahalwan Dagarpur Akhada, Dagarpur, Uttar Pardesh
Canon 5D Mark II,cyfrowo,czarno - białe,Dagarpur,Indie,kushti,reportaż

Powiązany wpis