Ale...

o co chodzi?
  •       „Nie tworzę prac wybitnych, mam świadomość własnej niedoskonałości i popełnianych błędów, nie oczekuję więc pochwał i wysokich not.
    Wystawiam fotografie.
          Chcę podzielić się swoim spojrzeniem na Świat i cieszyć radością innych z ich oglądania. Życzę sobie stałego twórczego niezadowolenia z wykonanych zdjęć. Dlaczego? Bo tylko ono jest gwarancją robienia coraz lepszych.”
  • za Hardnut'em

Archiwum[spis treści]

ostatnie komentarzenajczęściej komentowane
  1. Didimos — Podoba się. Indie mnie pociągają i jednocześnie się ich boję. Takich Indii boję...
  2. Didimos — Pierwsze Twoje kolorowe, które do mnie gada.Pewnie przez ten szalony bokeh. Yes, I know...
  3. Sukesh — All the best
  4. Julia — Bardzo podobają mi się podobają zdjęcia zawarte na filmie, aż serce rusza. Pozdrawiam...
  5. Franek — Uwielbiam Pana zdjęcia, są po prostu świetne. Od wielu lat śledzę tego bloga i staram...
  6. Tomek — Miejsce niemal idealne. Zdjęcie super.
  7. Anettt — Świetne jest.
  8. Bartosz — Dziękuję :) Miło mi to czytać :)
  9. Piotr — I tego właśnie szukam w fotografii. Zachwytu nad drobiazgami. Cz/b takiego efektu by...
  10. Bartosz — Już niedługo na blogu :)

Zobacz wszystkie...

SŁOWA KLUCZOWE

Czwartek, 27 Kwietnia 2017

Varanasi.

Canon 5D Mark II, cyfrowo, Indie, portret uliczny, Sadhu, trochę koloru, Varanasi, w drodze
     Dobra, dotarłem do Varanasi dwa dni temu. I szczerze mówiąc jestem bardzo rozczarowany. Siedem lat temu miasto było mocno skomercjalizowane a to co dzieje się obecnie to wręcz nieprawdopodobne. Namnożyły się setki “money — babas” — fałszywych sadhu, którzy za odpowiednią opłatą będą pozować. Wczoraj chodząc po ghatach miałem okazję obserwować wręcz całe warsztaty fotograficzne (w tym jeden z Polski), w trakcie których robi się foty “autentycznym” Indiom. Z całym osprzętem studyjnym. Wyobraźcie sobie, że można wynająć nawet wycieczkę łodzią po Gangesie w towarzystwie człowieka stylizowanego na sadhu...
To już kolejny raz, gdy stwierdzam, że nie taki kraj zapamiętałem. W pędzie ku ciągłemu wzrostowi (“grow India” słyszy się w niemal każdej rozmowie) coś się traci. Gdzieś zanika ten mistyczny charakter Świętego Miasta. Cieszę się, że dziesięć lat temu mogłem zobaczyć prawdziwe Varanasi.
Varanasi
Canon 5D Mark II,cyfrowo,Indie,portret uliczny,Sadhu,trochę koloru,Varanasi,w drodze
A za zdjęcie nie płaciłem. Nigdy nie płacę (przyznaję, czasami kupuję jedzenie).

Powiązany wpis