Ale...

o co chodzi?
  •       „Nie tworzę prac wybitnych, mam świadomość własnej niedoskonałości i popełnianych błędów, nie oczekuję więc pochwał i wysokich not.
    Wystawiam fotografie.
          Chcę podzielić się swoim spojrzeniem na Świat i cieszyć radością innych z ich oglądania. Życzę sobie stałego twórczego niezadowolenia z wykonanych zdjęć. Dlaczego? Bo tylko ono jest gwarancją robienia coraz lepszych.”
  • za Hardnut'em

Archiwum[spis treści]

ostatnie komentarzenajczęściej komentowane
  1. Didimos — Podoba się. Indie mnie pociągają i jednocześnie się ich boję. Takich Indii boję...
  2. Didimos — Pierwsze Twoje kolorowe, które do mnie gada.Pewnie przez ten szalony bokeh. Yes, I know...
  3. Sukesh — All the best
  4. Julia — Bardzo podobają mi się podobają zdjęcia zawarte na filmie, aż serce rusza. Pozdrawiam...
  5. Franek — Uwielbiam Pana zdjęcia, są po prostu świetne. Od wielu lat śledzę tego bloga i staram...
  6. Tomek — Miejsce niemal idealne. Zdjęcie super.
  7. Anettt — Świetne jest.
  8. Bartosz — Dziękuję :) Miło mi to czytać :)
  9. Piotr — I tego właśnie szukam w fotografii. Zachwytu nad drobiazgami. Cz/b takiego efektu by...
  10. Bartosz — Już niedługo na blogu :)

Zobacz wszystkie...

SŁOWA KLUCZOWE

Wtorek, 12 Stycznia 2010

Dachy Benaresu. Monsun.

cyfrowo, galeria, Indie, Nepal, trochę koloru, Varanasi, wyprawa
     Varanasi przywitało mnie ciężkim od nadchodzącej ulewy powietrzem... Ledwie zdążyliśmy dotrzeć do hotelu, zrzucić plecaki, otworzyć balkon z którego rozpościerał się widok na zachodnią część starego miasta, a rozpętała się ulewa. I rozpoczął się istny karnawał radości na dachach miasta. Pierwszy raz widziałem tak wielką radość z powodu deszczu. Ale życie tych ludzi właśnie od sezonowych opadów jest uzależnione a miniony rok ich nie rozpieszczał.
Indie/Nepal - wrzesien 2009
źródło: www.sobanek.com
cyfrowo,galeria,Indie,Nepal,trochę koloru,Varanasi,wyprawa
Dachy Benares
     Właśnie dotarłem do zdjęć zrobionych z tarasu hotelu — wszystkie koncentrują się na dwóch tematach: życiu codziennym i reakcji na monsun... Niestety 36 godzin jakie tam spędziłem minęło zbyt szybko by solidniej wbić się w temat.

Powiązany wpis