Ale...

o co chodzi?
  •       „Nie tworzę prac wybitnych, mam świadomość własnej niedoskonałości i popełnianych błędów, nie oczekuję więc pochwał i wysokich not.
    Wystawiam fotografie.
          Chcę podzielić się swoim spojrzeniem na Świat i cieszyć radością innych z ich oglądania. Życzę sobie stałego twórczego niezadowolenia z wykonanych zdjęć. Dlaczego? Bo tylko ono jest gwarancją robienia coraz lepszych.”
  • za Hardnut'em

Archiwum[spis treści]

ostatnie komentarzenajczęściej komentowane
  1. Didimos — Podoba się. Indie mnie pociągają i jednocześnie się ich boję. Takich Indii boję...
  2. Didimos — Pierwsze Twoje kolorowe, które do mnie gada.Pewnie przez ten szalony bokeh. Yes, I know...
  3. Sukesh — All the best
  4. Julia — Bardzo podobają mi się podobają zdjęcia zawarte na filmie, aż serce rusza. Pozdrawiam...
  5. Franek — Uwielbiam Pana zdjęcia, są po prostu świetne. Od wielu lat śledzę tego bloga i staram...
  6. Tomek — Miejsce niemal idealne. Zdjęcie super.
  7. Anettt — Świetne jest.
  8. Bartosz — Dziękuję :) Miło mi to czytać :)
  9. Piotr — I tego właśnie szukam w fotografii. Zachwytu nad drobiazgami. Cz/b takiego efektu by...
  10. Bartosz — Już niedługo na blogu :)

Zobacz wszystkie...

SŁOWA KLUCZOWE

Poniedziałek, 01 Lutego 2010

Finał!

cyfrowo, galeria, Indie, Nepal, pociąg, pudźa, Sadhu, trochę koloru, trochę tekstu, wyprawa
     Dzisiejszy dzień przyniósł wspaniałą wiadomość: decyzją pani Lidii Popiel blog „nie tylko fotografia” znalazł się w ścisłym finale konkursu Blog Roku 2009 w kategorii „Foto, wideo, komiks”! Teraz już wszystko w rękach jury...
     W tym miejscu chciałem podziękować wszystkim, dzięki których zaangażowaniu, pomocy i wsparciu mogłem dojść tak daleko. I wszystkim, którzy przez odwiedziny i komentarze zostawiane pod wpisami motywują mnie do dalszej pracy nad tą stroną.
Indie/Nepal - wrzesien 2009
źródło: www.sobanek.com
cyfrowo,galeria,Indie,Nepal,pociąg,pudźa,Sadhu,trochę koloru,trochę tekstu,wyprawa
Pudźa. Między Agrą a Varanasi.
     Dzisiejsze zdjęcia to obraz historii poprzedzającej tą, opisaną w Pierwszym namaszczeniu.
     Leżąc na wąskiej pryczy w pędzącym pociągu, ze słuchawkami na uszach, obserwuję skąpany w srebrzystym blasku pełni księżyca mijany za oknem krajobraz. Z równiny pól upranych ca chwila wyrastają pojedyncze góry. Jak nierealne kolumny dawno zapomnianych świątyń. Horyzont co chwila rozświetlają błyskawice odległej burzy. Pęd wilgotnego, rozgrzanego minionym dniem powietrza, delikatne kołysanie wagonu, półmrok. Uspokaja, pozwala poukładać sobie w głowie te kilka, przepełnionych wrażeniami dni. Tkwię w półśnie, z którego dna wyłaniają się kolejne obrazy. Muzyka w słuchawkach przestała grać, powieki powoli opadają. Nie walczę, daję się unieść, odpływam.
Na skraju świadomości rejestruję rytmiczne dźwięki. Obca melodia, rytm wybijany dłońmi podrywa mnie z twardego posłania.
— Sadhu. Wieczorna modlitwa — szepcze Jacek wskazując mi jedyne źródło światła w wagonie.
Po śnie nie zostało już nawet wspomnienie. Aparat pod ręką. Pośpiesznie przeciskam się w kierunku dobiegających mnie dźwięków.
W przedsionku wagonu, na podłodze siedzi grupka sadhu. Nucą cichą melodię, niektórzy klaszczą, inni lekko kołyszą się w jej rytm.
     Czuję się jak profan — ukradkiem mierząc światło i gorzko się uśmiechając. Zbyt ciemno. Nie mam szans na zdjęcia. Pstrykam jednak kilka bardziej dla zasady niż z przekonaniem, że coś z tego będzie. Powoli ogarnia mnie panujący wokół nastrój. Melodia, jej rytm zaczynają mnie opanowywać. Nienachalne, ciche dźwięki. A niosą ze sobą straszliwą siłę. A przecież nie znam obrządku, nie wiem o co chodzi.
Obserwujący mnie z delikatnym uśmiechem Sadhu robią mi miejsce, gestem zapraszają do siebie. Melodia kołysze, klaszczę z sąsiadami...
— To był dobry dzień. Musisz za niego podziękować.
Indie/Nepal - wrzesien 2009
cyfrowo,galeria,Indie,Nepal,pociąg,pudźa,Sadhu,trochę koloru,trochę tekstu,wyprawa
Pudźa. Między Agrą a Varanasi.


     To wydarzenie diametralnie zmieniło moje podejście to wyjazdu. Nie czułem już potrzeby zdobywania zdjęć za wszelką cenę. Ważniejsza stała się historia, wspomnienia, przeżycie pewnej więzi z ludźmi, którzy pojawią się choćby na chwilę obok mnie.
A zdjęcia? Powtórzę się — wolę kolekcjonować historie niż kraść pojedyncze obrazy. I taki będzie mój powrót do Indii.

Powiązany wpis