Ale...

o co chodzi?
  •       „Nie tworzę prac wybitnych, mam świadomość własnej niedoskonałości i popełnianych błędów, nie oczekuję więc pochwał i wysokich not.
    Wystawiam fotografie.
          Chcę podzielić się swoim spojrzeniem na Świat i cieszyć radością innych z ich oglądania. Życzę sobie stałego twórczego niezadowolenia z wykonanych zdjęć. Dlaczego? Bo tylko ono jest gwarancją robienia coraz lepszych.”
  • za Hardnut'em

Archiwum[spis treści]

ostatnie komentarzenajczęściej komentowane
  1. Didimos — Podoba się. Indie mnie pociągają i jednocześnie się ich boję. Takich Indii boję...
  2. Didimos — Pierwsze Twoje kolorowe, które do mnie gada.Pewnie przez ten szalony bokeh. Yes, I know...
  3. Sukesh — All the best
  4. Julia — Bardzo podobają mi się podobają zdjęcia zawarte na filmie, aż serce rusza. Pozdrawiam...
  5. Franek — Uwielbiam Pana zdjęcia, są po prostu świetne. Od wielu lat śledzę tego bloga i staram...
  6. Tomek — Miejsce niemal idealne. Zdjęcie super.
  7. Anettt — Świetne jest.
  8. Bartosz — Dziękuję :) Miło mi to czytać :)
  9. Piotr — I tego właśnie szukam w fotografii. Zachwytu nad drobiazgami. Cz/b takiego efektu by...
  10. Bartosz — Już niedługo na blogu :)

Zobacz wszystkie...

SŁOWA KLUCZOWE

Sobota, 17 Października 2009

Krupówki w Nepalu

czarno - białe, galeria, Indie, na błonce, Nepal, Pokhara, trochę tekstu, wyprawa
     Po indyjskim piekle w granicznym Sounali (Rikszarz z Sonauli) Nepal jawił się niemal idyllicznie. Szerokie i czyste (no dobrze — czystsze niż kilkaset metrów wcześniej) ulice, na których ruch jest mniejszy i zdecydowanie bardziej uporządkowany, brak nachalnych sprzedawców i żebraków. Jedynie upał pozostał, ale już mniej męczący. Bardziej swojski. Sielanka.
Miałem nadzieję, że szybko się skończy.

Niestety moje nadzieje okazały się płonne.

     Kilka godzin spędzonych w autobusie jadącym drogą kluczącą malowniczą doliną Czarnej Rzeki — Kali Gandaki. Przyroda wciąż starała się odzyskać tę cienką wstęgę wykrojoną w zboczach wąwozu. Na poboczach drogi co kilka kilometrów widać było ludzi zajętych naprawianiem nawierzchni, usuwaniem naniesionego żwiru i rozbijaniem ogromnych głazów.
     Przepaść z jednej strony, skalna ściana z drugiej. Zieleń roślin. Kilkudziesięciometrowej wysokości wodospady. Nieliczne wioski przycupnięte przy życiodajnej rzece. Pola ryżowe rozpościerające się na szerokich tarasach. Ośnieżone szczyty Himalajów wyłaniające się zza kolejnych mijanych gór. Wszystko to oszałamiało i wprawiało w zachwyt. Pozwalało zapomnieć o tym, że na wąskiej drodze dwa samochody mieściły się z wielkim trudem, o szaleńczej jeździe kierowców i o tym, że tuż obok, bez żadnych zabezpieczeń otwierała się otchłań przepaści z Kali Gandaki na jej dnie.
     Do celu dotarliśmy już po zmroku. Prostując zdrętwiałe nogi i obolałe plecy objuczamy się plecakami drepcząc do hotelu.
Zasypiam z fantastycznymi obrazami jutrzejszych widoków pod zamkniętymi powiekami.

     Ranek powitał nas wilgotnym upałem. Pokhara, bo taki był cel naszej podróży okazało się małą, malowniczą wioską kompletnie nastawioną na turystów. W przewodnikach, jaką główną atrakcję tego miejsca wymienia się jezioro Fewa i widok na masyw Annapurny. Niestety, ze względu na niski pułap chmur, nam pozostało tylko jezioro. Pływanie wynajętą łódką (kąpiel jest zabroniona; ponoć ze względu na zanieczyszczenie wód jeziora związkami fosforu z nawozów sztucznych beztrosko używanych na okolicznych polach) i spacery brzegiem mogą pozwolić wypocząć po intensywnych trekkingach i na chwilę zapomnieć o niedawnych chaosie indyjskich miast.
     Jednak po kilku dniach, nawet podróżując lokalnymi środkami transportu po okolicznych wioskach rodzi się niepokojące uczucie przebywania w turystycznym cyrku. Gdzie wszystko przygotowane jest pod białasów.
Całe szczęście za kilka dni mieliśmy zanużyć się głęboko w atmosferze Kathmandu.

Poniższe zdjęcia stanowią dla mnie kwintesencję tego uroczo sennego miasteczka.
Indie/Nepal - wrzesien 2009
źródło: www.sobanek.com
czarno - białe,galeria,Indie,na błonce,Nepal,Pokhara,trochę tekstu,wyprawa
Nad jeziorem Fewa
czarno - białe,galeria,Indie,na błonce,Nepal,Pokhara,trochę tekstu,wyprawa
Jezioro Fewa
czarno - białe,galeria,Indie,na błonce,Nepal,Pokhara,trochę tekstu,wyprawa
Jezioro Fewa
Marek
 
18 Października 2009 01:08
Niebo w łódkach - lubię ten pejzaż, tym bardziej, że przypomina mi mój ulubiony Léman.
18 Października 2009 21:01
Fenomenalne fotki przywiozłeś z wycieczki, pomijając już niezwykłe portrety to zdjęcie z łódkami po prostu pierwsza klasa.
Kaha
 
19 Lutego 2010 15:11
fajnie byłoby się przenieść w te miejsca. Na zdjęciu piękne...w rzeczywistości z pewnością jeszcze bardziej

Powiązany wpis