Ale...

o co chodzi?
  •       „Nie tworzę prac wybitnych, mam świadomość własnej niedoskonałości i popełnianych błędów, nie oczekuję więc pochwał i wysokich not.
    Wystawiam fotografie.
          Chcę podzielić się swoim spojrzeniem na Świat i cieszyć radością innych z ich oglądania. Życzę sobie stałego twórczego niezadowolenia z wykonanych zdjęć. Dlaczego? Bo tylko ono jest gwarancją robienia coraz lepszych.”
  • za Hardnut'em

Archiwum[spis treści]

ostatnie komentarzenajczęściej komentowane
  1. Didimos — Podoba się. Indie mnie pociągają i jednocześnie się ich boję. Takich Indii boję...
  2. Didimos — Pierwsze Twoje kolorowe, które do mnie gada.Pewnie przez ten szalony bokeh. Yes, I know...
  3. Sukesh — All the best
  4. Julia — Bardzo podobają mi się podobają zdjęcia zawarte na filmie, aż serce rusza. Pozdrawiam...
  5. Franek — Uwielbiam Pana zdjęcia, są po prostu świetne. Od wielu lat śledzę tego bloga i staram...
  6. Tomek — Miejsce niemal idealne. Zdjęcie super.
  7. Anettt — Świetne jest.
  8. Bartosz — Dziękuję :) Miło mi to czytać :)
  9. Piotr — I tego właśnie szukam w fotografii. Zachwytu nad drobiazgami. Cz/b takiego efektu by...
  10. Bartosz — Już niedługo na blogu :)

Zobacz wszystkie...

SŁOWA KLUCZOWE

Środa, 15 Lipca 2009

Nocni wędrowcy

książka, opinie, polecane, trochę tekstu
     Chciałem polecić Wam książkę. Dla mnie pozycję wyjątkową. Wojciech Jagielski, reporter Gazety Wyborczej, który zasłynął relacjami z ogarniętej wojennym szaleństwem Czeczenii, z rozdartego bratobójczymi walkami Afganistanu, pełnego sprzeczności Kaukazu, tym razem wziął pod lupę wstrząsaną nieustannymi wojnami Ugandę.
Wydawnictwo W.A.D.

     Wcześniejsze książki Jagielskiego przyzwyczaiły mnie do perfekcyjnego warsztatu, doskonałej narracji i bogactwa faktów — sprawiły wręcz, iż w sposób naturalny uznałem go za następcę Ryszarda Kapuścińskiego. Jednak ta właśnie pozycja zachwyciła mnie szczególnie — niesamowita opowieść splatanych ze sobą wątków, historia wyrywająca sie spoza krat suchego reportażu, stająca się nacechowana emocjonalnie. Autor/narrator jest nie tylko biernym obserwatorem, staje się czynnym uczestnikiem opisywanych wydarzeń.
     Na północy Ugandy, na prawym brzegu Nilu, od lat toczy się zapomniana, choć wyjątkowo okrutna i krwawa wojna. Prowadzi ją partyzanckie wojsko, w którym walczą niemal wyłącznie dzieci. Porywane do buszu, zmieniane są tam w bezlitosne bestie, żywiące się śmiercią i cierpieniem. Przywódca Lord's Resistance Army (LRA) — Joseph Kony, twierdzi, że rozmawia z duchami i aniołami. I ten właśnie fakt daje mu prawo decydowania o życiu lub śmierci.
Sprzeciwiając się mu, sprzeciwia sie w istocie Ducha Świętego, który przez niego przemawiał. Kto zgrzeszył ten zasłużył na karę. Kiedy kazał partyzantom zabijać wieśniaków, mówił im, że nie zabijają, a jedynie oczyszczają lud Acholi z grzeszników, by zostali na świecie tylko ci, co nie pobłądzili.
     Obraz dzieci — żołnierzy to tylko jedno oblicze książki Jagielskiego. Autor opowiada nam historię ostatnich dziesięcioleci tego niespokojnego kraju, opisuje kolejne przewroty, wreszcie przybliża postać urzędującego obecnie prezydenta Ugandy. Afrykański kraj na stronach reportażu to miejsce nękane ustawicznymi wojnami i kryzysami, z których nie widać żadnego konkretnego wyjścia. To kraj, w którym człowiek boi się dzień i noc, bo nie może nigdy być pewien dnia ani godziny końca swojego i swojej wioski.
     Dla mnie jest to książka niezwykła. Na długo pozostanie w mojej pamięci. I nie tylko ze względu na sprawnie prowadzoną narrację, lecz przede wszystkim na wydarzenia w niej opisane.


PS
     Myślę, że w tym roku wrócę do tematu tego niespokojnego rejonu, rozłożonego między Sudanem, Ugandą i Kongiem. Wrócę w bardziej osobisty sposób.

Powiązany wpis